jessica townsend, nevermoor. przypadki morrigan crow #czytamatka #czytanatka #czytamojazoja

na półce z książkami moich dziewczyn jest kilka takich, które czekają na swoją kolej. każdy przecież ma swoją listę „to do”, kupkę, która cierpliwie oczekuje. i właśnie na takiej kupce do przeczytania leżała również i ona: pierwsza powieść z serii, o której chcę wam napisać.

jessica townsend, „nevermoor. przypadki morrigan crow”

1

nataszka zaczynała ją kilka razy. ciągnęło ją, ale odkładała. kiedy sama zaczęłam czytać, domyśliłam się dlaczego, a córka tylko przytaknęła.

otóż książka zaczyna się od pogrzebu, w którym uczestniczy główna bohaterka, moriggan crow, dziecko przeklęte. na kilku następnych stronach okazuje się, że dziewczynka ma niemal 11 lat i jest obwiniana o wszystkie możliwe i niemożliwe nieszczęścia w mieście, w którym mieszka – szakalinie. musi przepraszać za kwaśny dżem towarzystwo robiące dżemy i za połamaną nogę staruszka, który się wywrócił. musi przepraszać za pogodę: za deszcz i za upał, bo – jak powszechnie wiadomo – zawsze znajdzie się temat do narzekania i o te tematy oskarża się dziecko. dodatkowo to dziecko jest źle traktowane przez rodzinę i wszyscy się go boją. oraz ma umrzeć w swoje 11 urodziny, bo tak właśnie jest z przeklętymi dziećmi w krainie, w której mieszka – republice lodowodu.

moje dziewczyny są empatyczne i czuły jawną niesprawiedliwość. w dodatku nie należą do tych, co lubią się bać, więc ja, jako stara baba, wiedziałam, że musi nastąpić zwrot akcji, no ale dzieci nie były tego świadome. dlatego nataszka robiła kilka podejść.

slowa

kiedy przebiłam się przez temat klątwy, faktycznie nastąpiła przemiana i zaczęła się niezwykle magiczna część opowieści. i wtedy moje dziewczyny wsiąkły. oczywiście morrigan nie umiera, nie jest przeklęta i niczemu nie jest winna, tylko ma tajemniczy dar, który cały czas odkrywa i którego nie jest pewna, ale który pomagają jej zgłębić przyjaciele stający się pomału jej prawdziwą rodziną.

dziewczynka dociera więc do krainy nevermoor, zaproszona przez patrona, jupitera northa. patron to osoba, która bierze dzieci pod swoje skrzydła, by zapewnić im naukę w pewnej niecodziennej szkole i przystąpienie do magicznego towarzystwa wunderowego, w którym każdy ma jakąś użyteczną moc, a którego członków można poznać po wpiętym w ubranie, małym złotym „w”.

4

morrigan osiada więc w zaczarowanym hotelu jupitera – „deukalionie”, który zamieszkują na stałe m.in.: wielki magnifikot fenestra, karzeł wampirzy frank – najlepszy planista imprez w nevermoorze, czy madame czanda, która śpiewem przywołuje leśne zwierzęta. dziewczynka zajmuje pokój, który codziennie się zmienia, na śniadanie je słodkie placki, a żyrandol w hotelu jest żywy i rośnie, nie wiadomo jaką formę przyjmując w ostateczności.

w nevermoorze są uliczki, które są sprytne i robią sobie żarty z przechodniów, są półludzie-półzwierzęta, czyli wunderzęta, są smoki i anioły, jest wreszcie magiczna energia, która napędza świat – wunder. i to od niej wszystko zależy.

słusznie kojarzyć się może ta opowieść z harrym potterem, no bo szkoła, magiczne dzieci, nauczyciele, magiczne przedmioty, magiczne stworzenia, podróżowanie za pomocą dziwnych środków lokomocji (parasolejka!), a także wielka tajemnica do rozwikłania.

6

ale ja mam także inne spojrzenie na treść tej książki i wartości, jakie przekazuje. bo morrigan to dziecko, które w siebie wątpi, które nie jest dobrze zaopiekowane, które samo musi stawiać czoła wielu przeciwnościom. patrzę na nią jak na swoje dzieci. o ilu rzeczach mi nie mówią, ile interpretują w głowach same, jak patrzą na różne sytuacje, czym się ze mną dzielą, a czym nie. ile jest dzieci, które w siebie nie wierzą, ile trzeba przekonywać, jak bardzo są ważne, ile małych ludzi tego potrzebuje i ile nie dostaje.

jak coś, na co nie masz wpływu, czyli twoja „magiczna moc”, a zatem to, kim jesteś, może spowodować, że myślisz o sobie źle? bo ktoś coś powiedział, bo ktoś coś postrzega inaczej, bo ktoś ma jakieś wymagania względem ciebie.

na szczęście bohaterka powoli dochodzi do swojej prawdy, do tego, że jest ważna, że klątwa to tylko wygodne dla kogoś stanowisko, że może być sobą, bo to jest w porządku. zdobywa też przyjaciół i rodzinę gdzie indziej, poza kręgiem tych, z którymi łączą ją więzy krwi.

to bardzo budujące.

8

książka ma wiele wątków, jest złożona, ale ośmioletnia (prawie) zoja, pochłonęła ją z wypiekami na twarzy. drugą częścią musiałyśmy się dzielić – dziewczyny czytały w dzień, ja wieczorami. to też jest dla mnie zupełnie nowe przeżycie – mieć 3 zakładki w jednej książce! słyszę, jak się śmieją z niektórych tekstów, jak się wymieniają spostrzeżeniami oraz wołam: „halo, stop!” jak starsza chce spojlerować młodszej.

2

niedawno wyszła trzecia część przygód morrigan crow, są więc:

1. „nevermoor. przypadki morrigan crow”

2. „wundermistrz. powołanie morrigan crow”

3. „pustka wietrzna. polowanie na morrigan crow”

ja już przeczytałam wszystkie, moje dziewczyny też, a teraz serdecznie wam polecamy tę serię!

zoja (lat 8): książka jest fajna, magiczna i tak napisana, że ciągle jest ciekawa. podoba mi się i jak czytam, to nie mogę się od niej oderwać. to co mi się podoba najbardziej, to że możliwe są rzeczy niemożliwe. dam radę ją określić jednym słowem, ale muszę skleić trzy słowa: magiczno-świetno-zaskakująca! mój ulubiony bohater to fenia, a najmniej lubię łowców z dymu i cienia.

natasza (lat 10): pierwsza część na początku ma dużo opisów, ale potem akcja się straszliwie rozkręca. jest bardzo fajna i chce się czytać kolejną część. moje ulubione postaci to morrigan i hawthorne, a najmniej lubię noel. nie wundermistrza, nie ezrę squalla. to, co zrobila noel było najgorsze – szydziła z innych ludzi. a to, co mi się bardzo podobało, to parasolejka – była naprawdę szalona. jakbym miała opisać tę książkę jednym słowem, powiedziałabym: super!

wpis powstał we współpracy z wydawnictwem media rodzina.

7
Komentarze
  • Beata
    Odpowiedz

    O, to już wiem co kupię córce jak już przeczyta całego Harry Pottera 😉 Dzięki za recenzję!

  • Anna
    Odpowiedz

    Mam pytanie – czy skoro wszystkie czytacie tę samą książkę, to nie lepiej razem na głos?

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      chyba nie, bo nie czytamy jej jednocześnie, a poza tym natasza czyta ze trzy razy szybciej ode mnie 😉

  • Di
    Odpowiedz

    Polecam Wam Jedyny i Niepowtarzalny Ivan, piękna książka

Zostaw komentarz

Start typing and press Enter to search