napisałam ostatnio na instagramie [o tu], że popłakałam się, bo moje dziecko oszukało mnie dwa razy jednego dnia, a potem uświadomiłam sobie, że oszukało mnie, bo bało się mojej reakcji i wtedy dopiero się popłakałam.
jestem wybuchowa. jak wulkan. nigdy nie wiadomo czy wybuchnę śmiechem, czy tym drugim. czy będę na całe gardło wrzeszczeć, czy się śmiać. czy tupnę rycząc z nerwów, czy będę się turlała po ziemi jak świnka peppa. jestem nierówna. widzę, że to stresuje moje dzieci. sama chciałabym wiedzieć, kiedy ryknę radością, a kiedy gromem. kiedy będę sercem, a kiedy kraterem.
ale tak, jak chata nie ogarnie się od siedzenia i myślenia: „trzeba ogarnąć chatę”, jak dzieci nie nauczą się sprzątać od gadania „posprzątaj, no”, kiedy sama siedzę w bałaganie, tak i tu nic nie zrobi się samo, a przykład płynie z góry.
jasne, świadomość jest ekstra. rozmawiam z dziećmi bardzo dużo o emocjach, po wybuchu przepraszam je, ale czy sama świadomość wystarczy? otóż nie.
wiedzą to dzieci z domów przemocowych, wiedzą to bite żony, bici mężowie, wiedzą to dzieci alkoholików i alkoholiczek, bliscy narkomanów i narkomanek. „przepraszam” nie wystarczy. świadomość nie wystarczy. rozmawianie nie wystarczy. to, że wiem, że ranię – to jedno, to, że przeproszę – to drugie, ale to nie wystarczy, by coś zmienić. ileż razy zależne od partnerów kobiety słyszały „przepraszam, to był ostatni raz”? ile razy „dla ciebie się zmienię”? aż do następnego sińca, następnego płaczu, następnego załamania, prawda?
nigdy niczego nie mówiłam dorosłym. ani smutków, ani radości. ani cierpienia, ani sukcesów. miałam w szufladzie zeszyt z wierszami i tylko on odbierał wszystkie moje odcienie szarości, z czernią głównie. kiedy się cieszyłam, robiłam to w środku siebie, jakbym miała piwnicę w duszy, wygłuszoną, ciemną, by nikt nie słyszał, że się cieszę. nie pozwalałam sobie być dumna, nie pozwalałam sobie na krzyk, nerwy, złość. kilka razy mnie złamano. kiedy? kiedy nie pozwolono mi odmówić zjedzenia pomidorów, mimo że waliłam potylicą o framugę. kiedy siedziałam kilka godzin nad zimnym obiadem, zasmarkanym, z wypowiedzianym spokojnie „nie wstaniesz, dopóki nie zjesz”, kiedy dostałam w twarz, gdy powiedziałam, że nie zjem gotowanych skór od kurczaka, a potem wszystko zjadłam. kiedy zwymiotowałam do obiadu, bo dostałam resztki, w których była czyjaś zużyta serwetka.
kiedy przez kilka miesięcy publicznie mówiono do mnie „opierdalacz” za stłuczenie filiżanek. kiedy uderzono mnie za to, że nie chciałam iść po lekcje do koleżanki, bo się wstydziłam. kiedy odbierano mi kieszonkowe, gdy zostawiłam włączone światło. kiedy kazano mi zbierać stonkę ziemniaczaną, do pełna, w litrowym słoiku, a potem ją zdeptywać na betonie. kiedy kazano mi przynosić sobie kwiatki i laurki, dawać buziaki, mówić wierszyki, śpiewać piosenki przed gośćmi. kiedy stałam prosząc o pomoc i kiedy zamknięto przede mną nie tylko drzwi, ale i serce.
mimo takich przeżyć, które każdy z nas nosi, jednak nauczyłam się inaczej. każdy dźwiga swoją historię, każdy ma swoje kamyki w swoim plecaku. dziękuję, że dzielicie się ze mną na instagramie swoimi. ileż siedzi w nas tych zadr, drzazg i wrzodów. ile niewygojonych policzków od zagryzania ich od środka. ile ramion uniesionych spiętymi mięśniami barków rozmasowujemy dzisiaj. ile gard nieopuszczanych nigdy, aż ręce zostały w przykurczu, ile wyrzucanych jedzeń, ile zagryzionych czekoladą strachów. ile kłamstw, żali, smutków. ile zawiedzionych głów, serc. ile?
nie chcę tak.
wiem, że dzieci mają sekrety, odróżniam jednak sekret od braku poczucia bezpieczeństwa. byłam tu i tu. rozmawiam z córkami o emocjach często i dużo. potrafią je nazwać, wiedzą co czują. w momentach zapalnych gorzej jest ze mną. ale chcę, chcę inaczej. chcę się zatrzymać, nim nastąpi eksplozja, obślinić palce i zgasić lont jednym „pssst”. wiem, że dzieci nie mówią rodzicom wszystkiego, wiem, że może nie będę powierniczką sekretów swoich córek. niech to jednak będzie: „nie chcę o tym mówić, mamo”, a nie zeszyt, który wypalił we mnie blizny, w którym byłam obnażona ja, tak że całe dziecięce i dorosłe życie bałam się, że ktoś go znajdzie i odczyta metafory.
nie wystarczy zatem wiedzieć, przeprosić. trzeba działać i zmieniać.
zeszyt spaliłam, a popiół zamieniłam na wypowiedziane emocje. może za długo je tłumiłam, dlatego teraz wyskakują. może to było za dużo dla ołówka i papieru, a może dla kilkuletniej albo dorosłej mnie. nie wiem. ale wiem, że znajdę sposób i na to. dla siebie i dla dzieci. póki jest czas.
wiem, że często macie podobnie. wiem, bo mi mówicie. dziękuję za zaufanie.
zawsze jest czas na zmianę.
wspieram jak siostra. jak matka.
jak zeszyt mnie wtedy.
Cześć. Jestem. Rozumiem.
<3
Polecam poobserwować sobie profil Tomasza Zielińskiego z Akademii Komunikacji i są tam autentyczne przykłady rozmów z dziećmi… bardzo wiele można z nich wyciągnąć dla siebie i bardzo bardzo otwierają się oczy…
Ściskam serdecznie ❤️
Też jestem takim wulkanem. Ostatnio mój syn też skłamał, bo bal się mojej reakcji…dotarło do mnie, że kłamie, bo boi się mojej reakcji…czasem już potrafię się zatrzymać, czasem jednak widzę swój gniew i nie potrafię nic zrobić.Widzę, że robię źle krzycząc, ale nie wiem jak się zatrzymać..mój starszy syn ma 8 lat. Boję się, że jest już za późno, że wyniesie traumę z dzieciństwa tak jak ja. Pracuję nad sobą, robię małe kroki do przodu obawiam się jednak, że zbyt małe.
Jesteśmy w tym razem..
Ja niestety też rozumiem. Też z tym walcze, próbuje zmienić. A miałam udane dzieciństwo …. No poza tym, że tata zmarł … Zwyczajnie w domu, gdzie mi dobrze, pozbywam się emocji … Dużo dzieciom mówię że jestem z nich dumna i je kocham. Całuje na dzień dobry i na dobranoc.
Zmieniajmy to co niszczy nas, w nas… uda się ściskam.
To jest też o mnie. Kropka w kropkę.
Dziękuję. Nie mam więcej słów na teraz.
WOW! Rozumiem, aż nadto. Staram się tak jak Ty matkojedyna. Piękne jest to, że zauważamy to i próbujemy to zmienić 💞 #jestemdość
Dużo z nas tak się czuje. Dużo… Najwazniejszy krok to świadomość. Najważniejsza chęć zmiany… Co się stało,to się nie odstanie… Mleko wylane… Zawsze sobie obiecuję ,że nigdy więcej ale…schemat i skrypty zachowań głęboko są zakorzenione… Obwinianie się nie pomaga, poczucie żalu do siebie,nie pomaga. Najważniejsze co z tym zrobimy później… co dalej… Starać się każdego dnia! Starać aż się uda. Doceniać każdy mały sukces, gdy nie wybuchniemy… Dzieci są mądre,dzieci nas kochają, dobrze że widzą niedoskonałość…i skruchę..powinny też widzieć siłę walki do zmian. Kłamstwo…też może być wyrazem próby, a co jeśli? A co się stanie? Dojdą do tego,że się nie opłaca…że koszty wewnętrzne będą na duże,za ciężkie… Nie biczujmy się. Walczmy! Dziękuję że piszesz o tym w tak obrazowy sposób, że się boisz się poruszać tego tematu…
K
Popłakałam się. Jest Pani wspaniała. Przytulam i dziękuję, że Pani jest.
na zdrowie.
… ile razy o tym myślę. I tak myślę. Tak samo. Dziękuję że znowu, tak trafnie nazwałaś to z czym walczę. Niby nic się nie zmienia wokół ale w środku jakoś zupełnie inaczej. Love
Mam dwojke dzieci.corka 11 lat tez nie raz klamala bojac sie mojej reakcji lub reakcji taty.przez 11 lat jej zycia nie bylam „dosc”dla niej. Jej tata tez nie byl.on alkoholik,ja wspoluzalezniona.
W grudniu ubieglego roku „tata” popelnil samobojstwo w jej pokoju na strychu.
Zostalam sama i staram sie ulozyc zycie na nowo.bez zlosci,bez wybuchow roznych nastrojow.jest cholernie trudno ale bede walczyc o spokoj jej i moj .
Dziękuję, kiedyś i ja nauczę się tego samego. Kiedyś będę potrafiła powiedzieć sobie #jestemdość. Tule Cię mocno, moj swiat dzięki Tobie staje się piękniejszy.❤
i ja tulę :*
Wspaniały, szczery. Dziękuję, że to napisałaś. Wierzę, że pomożesz tym którzy nie mają świadomości, którą Ty masz. Twoje córki mają najlepszą mamę. Wyrosną na mądre, silne kobiety❤️❤️❤️
Znam to dobrze, chociaż wcale nie chce. Podobne te nasze pociechy. My matki podobne. Różne, a momentami identyczne. Idę spalić stary pamiętnik. Dziękuję.
Ja zawsze sobie obiecywałam że będę inna niż mój ojciec tytan. Mama zmarła kiedy miałam 7 lat. Niestety nie udało mi się wszystkiego wyeliminować czasem jestem jak wulkan
Tule. Uczę się tak samo …♡
siły i wytrwałości!
Boże jak dobrze że pozwoliłam synowi w końcu nie zjeść tego pomidora. Tak naprawdę żaden z nas dorosłych nie wie jaką inni mieli przemoc w domu. Opis byłam bita, ktoś mnie wyzywał nie oddaje tego stanu. A Twój tekst mi to wszystko straszne przypomniał, to coś co choć zakopane ciągle gnije i zawsze gnić będzie. Pięknie potrafisz pisać i tak czuciowo. Nawet straszne rzeczy potrafisz opisać właściwie strasznie. I zgadzam się pozostaje działać i nie dawac się zgniliźnie. Lubię Twoje twórczość i odwagę.
Moja trzyletnia córka bała się powiedzieć mi że oparzyła się o kuchenkę elektryczną. Zauważyłam dopiero jak skóra zaczęła jej schodzić z czterech paluszków;( czułam się jak potwór… do dziś go w sobie mam, tłumię w chwilach napadu złości choć nie zawsze się udaje
Matkojedyna. Jakbym czytala o sobie. Codziennie przepraszam. Codziennie sie staram. Ja mieszkam w Holandii i takie dziecinstwo jak my doznalismy sa tutaj ludziom nie znane. Staram sie , ale czuje jak potwor
Bardzo dziekuję. Było mi to potrzebne. Wybucham, przepraszam, i zaczynam od nowa… tez chowałam emocje… a teraz daje im upust – niestety, tym złym również. I niestety dzieci są pierwszymi odbiorcami….
Sciskam mocno i jeszcze raz dziekuje. Idziemy dalej.
Bardzo dziekuję. Było mi to potrzebne. Wybucham, przepraszam, i zaczynam od nowa… tez chowałam emocje… a teraz daje im upust – niestety, tym złym również. I niestety dzieci są pierwszymi odbiorcami….
Sciskam mocno i jeszcze raz dziekuje. Idziemy dalej.
Dzięki za zeszyty, ratowały życie. I dzięki za to, że ich czas przeminął. Rozumiem i tulę Cię Matko ❤️
… jestem nierówna. widzę, że to stresuje moje dzieci. sama chciałabym wiedzieć, kiedy ryknę radością, a kiedy gromem. kiedy będę sercem, a kiedy kraterem. Wyjęłaś mi to z głowy i z serca. Czuję dokładnie to samo. Czy to się wynosi z domu? Ale jak można wynieść z domu krzyk i wybuchy gdy w domu nikt na mnie nie krzyczal, a nawet w drugą stronę, nikt ze mną o niczym nie rozmawiał. Ojciec alkoholik, mama nigdy ze mną o tym nie rozmawiała, a ja z nią bo nikt mnie nie nauczył rozmawiać. Najgorzej że nie wiem, czy ten wulkan ze mnie wypływający wynika z mojego dziecinstwa czy to tylko głupie wytłumaczenie…
Wczoraj moje 3,5 letnie dziecko wyrzuciło nasze wspólne zdjęcie że swojego pokoju. Tylko nasze. Inne zostały. Rozpadłam się na kawałki…
Wierzę, że Ci smutno. W dziecku są silne emocje. Ale na tyle się czuje bezpiecznie, że wie, że może Ci pokazać, że w tym momencie Cię nienawidzi. Może też wie, albo będzie wiedzieć, że będzie mogło naprawić waszą relację (z Twoim udziałem). Myślę, że gorzej, gdyby to tłumiło…
Też się zbieram do spalenia kilku tomów,od lat się zbieram.
Brakuje słów, które chcę Ci przekazać. Mocno, mocno Cię przytulam ❤️ Nie mogę zrzucić na Ciebie swoich frustracji, nie mogę, bo nie chcę Ci dołożyć, chociaż wiem, że Twoja choćby najmniejsza reakcja była pociechą. Wiem, że jesteś i na pewno wspierasz każda z nas. Czytam Cię, kiedy jesteś w Słońcu, i czytam, kiedy chmury nad Tobą.
Dziękuję, że jesteś ❤️❤️❤️
Też byłam dziewczynką z zeszytem …I dziś jako mama miewam jak Ty ,też płaczę bo córka czasem boi sie czegoś mi powiedzieć…Walczę, robie małe kroczki ,mam nadzieję że więcej do przodu niż w tył. W te gorsze dni dobrze jest coś takiego przeczytać, wiedzieć że nie tylko ja ,że ktoś też walczy, że możemy, że nie wszystko stracone.
Zachowałam się jak egoistka. Dziękuję za Twój wpis, całkowicie się z nim utożsamiam i wspieram Cię!
A ja wiem, niestety, że nie umiem rozmawiać z córką 6 latką o emocjach, tzn. jak jest smutna to tak, pocieszam i jestem blisko, ale nie potrafię rozmawiać o innych emocjach… boję się że gdyby coś się złego jej przydarzyło, to by mi o tym nie powiedziała. boję się tego. jak zacząć budować takie coś co pozwoli nam szczerze rozmawiać… nie wiem…
Nie umiem jeszcze powiedzieć światu co mi jest, nie umiem wyznać bólu co gnebi z przed lat,nie umiem tego ubrać w slowa tak jak ty.
Ale czytam i analizuje… Dziekuje Ci że jestes
Dziękuję Ci, że napisałaś to również w moim imieniu. A przecież się nie znamy.
Przytulam, rozumiem, też z tym walczę… „Nie pyskuj” gdy tylko próbowałam obronić swoje zdanie na tyle się we mnie wyryło, że do dziś mam problem z konfrontacjami…
❤
Też jestem furiatem. Jest mi przykro i głupio, po tym kiedy tak się zachowuję.
Już to Pani mówiłam – jest Pani moją iskierką 😉ogromnie dziękuję za ten i wszystkie inne wpisy
❤️❤️❤️
Dobrze, że jesteś. Że dzięki temu co wypowiedziałaś głośno mogę spojrzeć wstecz- na siebie małą i pomyśleć że nie aż tak źle było. Że zle może minąć. Że warto było pisać w zeszytach. _
Też tak tam i też miałam taki zeszyt, tylko mój został przeczytany i na kanwie tego wymyśliłam sobie swój własny alfabet, żeby już więcej nikt go nie zrozumiał…
Dziękuję, że jesteś, że się dzielisz, że się od Ciebie uczę. ❤️
Cześć. Jestem Agnieszka. Też miałam swój zeszyt. A raczej gruby notes o wielkości zeszytu zapełniony po brzegi tym, co niewypowiedziane. Nigdy się nie uzewnętrzniałam, zawsze kochałam w samotności, cierpiałam w samotności i krzyczałam w samotności. Płakałam też w samotności. Mam tak do dziś. Każdy uważa mnie za wiecznie uśmiechnięta, bo czarne chmury zostawiam dla siebie. Wyłącznie. Robię wszystko, żeby moje dzieci nie były takie jak ja…
Niosłam bagaż niezaspokojonych ambicji swojej matki przez kilka dobrych dekad . Robiłam to samo swojej córce , aż wreszcie coś we mnie pękło , coś pojęłam . Straciłam niepotrzebnie kawał czasu , żeby zacząć zwyczajnie szanować , kochać i nie oceniać bez przerwy . Nie jest cudownie , są blizny , bywają gorzkie słowa ale mam nadzieję , że strach i nieustępliwość rozwieją się na tyle , że moi wnukowie doświadczą czegoś innego.
Wspaniały, szczery. Dziękuję, że to napisałaś. Wierzę, że pomożesz tym którzy nie mają świadomości, którą Ty masz. Twoje córki mają najlepszą mamę. Wyrosną na mądre, silne kobiety❤️❤️❤️
Takie wybuchy występują często u ludzi straumatyzowanych. Pięknie, prosto i wyczerpująco, a przede wszystkim bardzo ciekawie, opowiada o tym Bessel Van Der Kolk w swojej książce „Strach ucieleśniony”. Mocno polecam.
Matko….taki trudny i odważny wpis z Twojej strony. Chciałabym jakoś przytulić, poklepać po ramieniu, zmierzwić czuprynę 😉 taka mądra i odważna. Jesteś mega ❤️
Nie to, że się dzieje, a to, że to czujesz, nazywasz, artykułujesz czyni z Ciebie wielką postać w oczach dzieci. Świadomość naszych słabości czyni nas wielkimi. Rozwijamy się poznając nasze mroczne strony. Nie można uczyć dzieci świata tylko dobrego, bo świat jest zły. I ludzie czasami są źli. I my matki czasami jesteśmy złe. Ale pozwól sobie na chwilę słabości. Tylko szybciutko się po niej pozbieraj, zawsze przepraszaj. Oczywiście bilans dobrych momentów zawsze na plusie! Trzymaj się Mamuśka, robisz dobrą robotę!
Dziękuję za te słowa. Tak bardzo intymne, prawdziwe i ważne. Jako dziecko szczęśliwa i prawie beztroska, jako dorosła – żyję ze swoim zeszytem w poturbowanym, choć nie przemocowym związku. Uświadomiłaś mi, że na własne życzenie wchodzę dokładnie w to, z czego ty wychodzisz. I wiem,że to nie jest dla mnie dobra droga. Dziękuję za ten znak ostrzegawczy. I jeszcze jedno – nie pozwolę ukarać syna za wczorajsze kłamstwo. Zapytam dlaczego to zrobił. Chciałam tylko dać Ci znać, że Twoje pisanie niesie dobro. ❤️
Jesteśmy zjebani z jakiegoś powodu, jestem dda i jest bardzo ciężko. Sama doszłam do tego dlaczego jestem taka a nie inna. Myślę, że świadomość bardzo duzo daje bo potrafimy zrozumieć dlaczego jesteśmy zjebani, dlaczego reagujemy tak a nie inaczej w danej sytuacji. Staram się panować nad sobą, terapia była by najlepszym rozwiązaniem, póki co walczę o siebie kazdego dnia, każdego dnia wychodzę małymi krokami z tego gówna. Staram się dla siebie, dzieci i męża. Kiedyś będę dość…. Ściskam
Też jestem wulkanem, potrafię wpaść w furię a potem żałuję każdego wykrzyczanego słowa.. Nie panuje nat tym.. Staram się.. Ale to jest silniejsze 🙁 kocham swoje dzieci nad życie.. Ale bywam okropna jak wpadnę w złość
Bardzo rozumiem i bardzo w czas przeczytałam Twój artykuł. Ja bardzo się złoszczę, wybucham a nie chce aby moja córka pamiętała mnie taka jak ja pamietam swoją mamę (teraz do swojej mamy nie umiem się zbliżyć choć ona próbuje). Zaczęłam szukać, właśnie kupiłam książkę „kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko” i tez chce się edukować, czytam na wymagajace.pl . Muszę to zmienić i potrafić nie krzywdzić moja złością.
Chyba podeśle to mojej mamie…jestem już dorosła, a nadal czasem mijam się z prawda w rozmowach z nią…tylko tym razem już nie ze strachu, ale dlatego, bo czuje ze będzie niezadowolona, zwiedziona…kiedyś, jak byłam nastolatka obiecałam sobie, ze nigdy nie dopuszczę do tego aby moje dzieci się mnie bały, mam nadzieje ze to mi się uda
Kocham.
Ja odcinam takie wspomnienia chcąc chronić siebe. Chcę być tu i teraz, ale wiem że są cenne bo mogę przed nimi uchronić moje dzieci. I wracam do nich. Swoim kosztem. Dla dzieci. Egoizm i własny komfort życia przegrywa. Ale to chyba cena bycia rodzicem.
dziękuje❤
nie tylko Ty tak miałaś i miewasz…
czasami się siebie brzydze za swoje wybuchy 😔
Mój zeszyt znaleziono i przeczytano😔
To było okropne upokorzenie.
Oczy mi się zaszkliły… Możemy to zmienić. Mamy tę świadomość i to jest już cholernie dużo! Jeśli za tym idą choćby małe kroki. 50 razy będzie jak zawsze, ale za 51 coś przeskoczy. Będzie inaczej. Zatrzymamy się. I będzie inaczej 🙂 Mój mąż, kiedyś w chwili mojego zwątpienia w to,czy kiedyś będzie lepiej i przestanę zachowywać się tak, jak tego nienawidzę powiedział: jesteśmy pierwszym pokoleniem, które coś zmienia. Nasze dzieci będą już inne. Lepsze. Nam samym trudno będzie zmienić siebie, ale One zmienią wiele.
Na koniec podzielę się, może ktoś skorzysta.
W porę udało nam się wypracować z dziećmi coś ważnego. Umówiliśmy się z nimi,że jeśli będzie cokolwiek co zrobiły, po czym będą się bały, że na maksa się wkurzymy, to mają przyjść i powiedzieć: Mamo/Tato, chcę Ci coś powiedzieć, ale boję się, że się zdenerwujesz.
Działa. Najpierw na pierdoletach… dla testu. Aż któregoś dnia na większym kalibrze… zadziałało! Przyszły. Powiedziały. Miałam czas, żeby wziąć kilka głębokich wdechów. I poszło. Beż krzyku, wściekłości. Z rozwagą i spokojem.
To nasz sukces 🙂
Życzę Ci tego poczucia z całego serca. To wszystko, co już zrobiłaś, pomyślałaś i czego dzięki temu nie zrobiłaś, to już kiełkuje i przyniesie owoce. Zobaczysz 🙂
Sposób w jaki piszesz niezmiennie ściska gardło i trafia w serce. Ile w Tobie siły, mądrości, wytrwałości, dla mnie jesteś inspiracją. To jak walczysz dla siebie, dla swoich dziewczynek, dla męża, wspaniale! Tulę z całego serca i jestem na tej samej drodze, jak być możliwie najlepszą mamą dla swoich dzieci. Dziękuję!
Ja się nauczyłem. Spokój w głowie jest cenny. Nie wybucham, choć czasem mało brakuje. Przy granicy mam alarm. Póki co dziala.
Ja kartki wrzucałem do kopostownika…
♥️
Mój syn ma 22 lata i studiuje poza domem . Jest w terapii. Nie dzw
oni, nie rozmawia . Ma wielka trudność z tym. Ze mną , z matka . Jestem cierpliwa i staram się nie ubierać codziennie włosiennicy i walić nahajem po plecach . Nie byłam dobra matka . Jestem cierpliwa i czekam na wybaczenie , choć wiem , ze mogę nie doczekać i nie o mnie tu chodzi . Wiem jak to jest mieć miekkie tworzywo w rękach i lepić je od podstaw, nie mając żadnych instrukcji w głowie i sercu . Łańcuszek pokoleń i traumy rodzinnej . Ale jest jak jest . Kochana Magdo , jesteś dobrym człowiekiem w procesie i trzymaj się 😍
mam takich zeszytów stosy do teraz i wciąż pisze, mi pomaga ale tez staram się zawsze mówić co czuje jak czuje, na tyle, ile umiem i rozumiem siebie i innych, próbuje choć nie zawsze jest to proste i nie zawsze wychodzi. czytanie cie pomaga tez zrozumieć siebie, wiem ze nie jestem sama w tym wszystkim, ze jest wielu innych, co maja podobne odczuci,a wspomnienia, wrażenia i doświadczenia. tak dobrze dotykasz sedna, dzięki ci matko:)
Bardzo mnie poruszyły te słowa..
Jeszcze ciągle drgam w środku..
Rozumiem, przytulam..
Mam dwojke dzieci.corka 11 lat tez nie raz klamala bojac sie mojej reakcji lub reakcji taty.przez 11 lat jej zycia nie bylam „dosc”dla niej. Jej tata tez nie byl.on alkoholik,ja wspoluzalezniona.
W grudniu ubieglego roku „tata” popelnil samobojstwo w jej pokoju na strychu.
Zostalam sama i staram sie ulozyc zycie na nowo.bez zlosci,bez wybuchow roznych nastrojow.
jest cholernie trudno ale bede walczyc o spokoj jej i moj .
jestem tu po raz pierwszy. powaliłaś mnie… po prostu. muszę tu zostać.
Trzymaj się!
Wyrzucenie z siebie negatywnych emocji – pomaga zdecydowanie. Pisanie w ogóle uważane jest za formę terapii. Zgadzam się słowo przepraszam – nie zawsze pomoże.