moja siostra wręczyła mi niewielkich rozmiarów książkę i powiedziała: „chcę, żebyś to przeczytała”. jestem pod stałym wrażeniem mojego rodzeństwa, każde z nich ma cechy, które podziwiam i jedną z tych cech u tej właśnie siostry jest ogarnianie rzeczywistości. ma małe dziecko, wielkiego psa, starego w delegacjach, przeprowadzkę za sobą, przeprowadzkę przed sobą i czyta coś innego, niż poradniki dla matek, recepty z syropków czy „brokuł, kukurydza, groszek” z tekturowych książeczek z uśmiechniętymi twarzami plastelinowych warzyw.
pamiętam, że kiedy ja karmiłam dzieci, to miałam siłę jedynie na dosypianie, bezmyślne wciąganie śliny, która ciekła mi z kącika ust, lub równie bezmyślne patrzenie w dal. gdyby wtedy były smartfony i dostępny internet, pewnie spędzałabym ten czas opalając się na niebiesko przy ekranie. a ona czyta.
i to „chcę, żebyś to przeczytała” mnie zatrzymało. krótkie i treściwe. jak nie ona. zwykle jest miękka, nienarzucająca się, empatyczna i pełna zrozumienia. pomyślałam, że to musi być ważne, więc przeczytałam. było.
emilie pine, o tym się nie mówi
czyta się szybko. bardzo przystępnie napisane. pełne treści, wysycone przeżyciami autorki, z których wyjęła samą esencję. esencję, która momentami parzy, jest cierpka, wykręca twarz. a to tylko dlatego, że czytasz jakby o sobie. wystarczy pozamieniać imiona, miejscowości, naprawdę niewiele zdarzeń i wydaje się, jakbyś czytała z lusterka.
to, co najbardziej mnie ujęło w tej książce to fakt, że nie jestem jedyna, która wiodła tak popaprane dzieciństwo, wczesną młodość, a i tę późniejszą również. że można się tego wstydzić, ale nie trzeba. że każda z nas odrobiła takie lekcje, o których nie chce pamiętać, a emilie pine o nich głośno mówi. wywleka niewygodne prawdy, choć dotyczą nie tylko jej samej. odetchnęłam z ulgą. myślałam, że byłam głupia, skrajnie nieodpowiedzialna, zanadto beztroska. lecz kogokolwiek nie spytam, ma na swój temat podobne przemyślenia. każda ma momenty w życiu, w których taka była. to zaskakujące, jak nas, kobiety, wsadzono w dywan z konwenansów, zawinięto go ciasno i na barkach patriarchatu niesiono przez wieki.
autorka ten dywan odwija, a ja swój, wraz z nią. opisuje pułapki feminizmu, w jakie sama wpadła, w czuły, łagodny dla siebie i rozsądny sposób rozprawia się z zarzutami, jakie sama sobie stawiała. opowiada o naprawdę trudnych rzeczach, które ją ukształtowały, o bardzo kobiecych rzeczach, o których, jak czytam na okładce „kobiety rzekomo powinny milczeć”.
o czym zatem się nie mówi? o miesiączkowaniu, o tym, jak dzieci są odpowiedzialne za rodziców, choć nie powinny, o życiu seksualnym nastolatek, o niepłodności, o stracie dziecka, o alkoholu i narkotykach, o przemocy, również względem siebie.
„o czym się nie mówi” to wielokrotnie nagradzany zbiór esejów, bardzo osobistych i przejmujących doświadczeń autorki. po wszystkich ciosach, które w większości zadała sobie sama, zostaje wykładowczynią na irlandzkiej uczelni. książka ukazuje jej drogę, ale mam wrażenie, że obok szło nas o wiele więcej. kobieca, uświadamiająca, bardzo poruszająca lektura.
polecam.
Zachęciłaś🙂 Przeczytam 🙂 Czekam na więcej ❤️
cieszę się. mam nadzieję, że i tobie się spodoba!
Po lekturze Biegnącej z wilkiem chętnie sięgnę i po tą pozycję. Niekiedy można się zdziwić czymś oczywistym, która się tym staje dopiero po przeczytaniu. Czasem na głos.
Pozdrawiam serdecznie.
#jestesdosc
Super. Już ja chcę.Lecę po książkę. Jak napisała koleżanka poniżej ” ta strona źle wpłynie na moje obowiązki domowe” matko jedyna ❤️
Dziękuję Ci za te słowa opowieści o tej książce…sięgnę może otworzy oczy…
Biorę to ❤ dziękuję i dziś zamawiam Dla siebie i mojej Córki
Czekam na kolejne recenzje
„Boje się” tylko, że półek na regale mam chyba za mało Ale nic to, będzie warstwami✌
Poszukam! Dzieki za cynk 😉
Ja tam nie wiem, jak książka. Ale recenzja ładnie napisana!
Zamówiona 😄
Dopełnij lekturą Natalii de Barbaro „Czuła przewodniczka”. Zmieni Cię. Zmieni z kata w przyjaciółkę.
Brzmi zachęcająco 😊
Dziękuję za tę recenzję. W natłoku codziennych obowiązków i ograniczeń czasowych mocno zaniedbałam czytanie.
A jak się już za coś wezmę to albo to poradnik, albo taka przeczytana wielokrotnie od deski do deski. Czas sięgnąć po nowe. Dobre nowe.
Czwarta do zestawu, a nie 5. Ciągle dochodzą kolejne książki do przeczytania. Dziękuję za polecenie 🙏💙Dołączam do listy wiosennej 🙂
Standardowo: ciekawa i bogata w słownictwo recenzja. Zachęca do przeczytania i książkę mam już na swojej liście. Dziękuję!
Dziękuję za tę recenzję. Teraz również chcę przeczytać🙂
No i szukamy, gdzie kupić 🙂
Zachęciłaś Magda.
Opis nieco przypomina mi „Pestki” A. Ciarkowskiej (dobre to było ale ciężkie).
Świetna decyzja o takich cyklach.
Czekam na kolejne Twoje i Nataszy.
Bardzo ciekawa recenzja. Taka, która trafia w odpowiednie neurony. Trochę się boję tej lektury, ale sięgnę po nią na pewno. Czekam na dalsze pozycje. ❤️
Będzie czytane 🙂 Już zaczynam poszukiwania !
Wciągam na listę zakupową. Dziękuję!
Recenzja zachęcająca, wciąga i ja na liste
I już wiem co muszę przeczytać 😊 pozdrawiam
Sięgnę po nią
przeczytam na pewno. Dziekuje za polecenie😘
Cenne wskazówki i w końcu wiarygodne recenzje, a to za sprawą, że Twoje matkojedyna I Love you
ooo wpada na listę ”do przeczytania”. ja Ci z całego serca polecam czułą przwodniczkę natalii de barbaro. czyta się jednym tchem, właściwie to bardziej rozmowa z przyjaciółką albo z samą sobą, ale taką szczerą. jak nigdy kreślę ołówkiem i co chwila mówię ”yhm, no tak, to by się zgadzało” albo kapią mi łzy.. ściskam matkojedyna! <3
o. nie jesteś pierwsza, która poleca, chyba sięgnę! dziękuję 🙂