kurtka na wacie.

rozmawiałam niedawno z ciocią i mówię jej, że jestem stara. to ciocia z gatunku bystrych, tych co makijaż robią nie przy dużych lusterkach, tylko przy tych małych okrągłych psiutach z kotkiem albo aktorką w czerni i bieli na rewersie, bo mówią, że w dużym lustrze widać, że to się jakaś stara baba maluje, a w małym się te wszystkie zmarszczki naraz nie mieszczą. rozmawiamy więc tym razem i ustalamy zgodnie, że w ogóle nie znamy młodych aktorów, że to wszystko jakieś takie ulotne, inne niż kiedyś. oraz że moda też. i mówię do mojej cioci, że nie chcę nosić tego, co modne: tych szerokich i zbyt krótkich spodni z wysokim stanem, w których się czuję jak obeliks, tych krótkich bluz, w których mi nagle zimno w nery, choć na brzuchu już zimówka, dekatyzowanych dżinsowych kurtek, co nie grzeją, adidasów na ciężkiej podeszwie, które mają ze sportem tyle wspólnego, co ja z miss polonią. w sensie, że kiedyś widziałam. w telewizji. „to już było, ciociu, ja już to wszystko raz miałam na sobie” – mówię, co ciocia kwituje przytomnie: „moja droga, ja to miałam na sobie już dwa razy”. czym oczywiście ostudziła na chwilę mój zapał do powtarzania, że jestem stara, a prychnięcie byłam łaskawa zetrzeć z telefonu higieniczną chusteczką, albowiem starcy noszą takie rzeczy upchane po kieszeniach.

old-woman-945448_1280
randomowa ciocia.

no i teraz tak. nie mam kurtki na zimę. to znaczy mam, ale ona też jest stara. jest stara jak natasza, ponieważ kupiłam ją będąc z nią w ciąży, czyli 9 lat temu. wtedy nie dopinała mi się lekko na brzuchu, teraz na dupie. ale to przecież znak czasu. signum temporis. uznałam więc, że może to i dobry czas, żeby zanabyć w drodze kupna nową kurtkę. tamta niby nie jest zła, choć na łokciach nie ma już ocieplenia, ale nie słyszałam nigdy dotąd, żeby komuś było zimno w łokcie, a jako starzec noszę przecież podkoszulki, kalesony, stylonowy fartuch i kapcie „witojcie”, tak więc teoretycznie nie powinno mi być zimno w łokcie, ani w nic innego. zastanawiałam się nawet kiedyś co się stało z wypełnieniem z łokci, gdzie się podziało, w jaki magiczny sposób zniknęło i czy może nie dałoby rady, to wypełnienie, zadzwonić do mojego tłuszczu z dupy i bioder i zarządzić tam też trwały odwrót.

po dogłębnej analizie i w mojej wybujałej fantazji doszłam do wniosku, że wykulkowało się. zwyczajnie się wykulkowało w tej przestrzeni pod pachami, ja to zgoliłam golarką do ubrań, wyrzuciłam do śmieci, to pojechało na wysypisko, wiatr to zwiał do odry, odra oddała do bałtyku i tam morświny zjadły moje kuleczki z kurtki myśląc, że to ciasto na ryby, bądź młody pęczak, zdechły i zostały wyrzucone na brzeg, rozcięte przez greenpeace i środek z martwego  morświna okazał się być wypełnieniem z mojej kurtki na łokciach.

talia-cohen-i5fsbolsb50-unsplash
co ona? my nie jemy pęczaku.

z tego więc miejsca chciałabym oficjalnie przeprosić. ludzkość, planetę, greenpeace, a przede wszystkim najbliższych martwego morświna. nie chciałam. teraz chciałam nowa kurtkę. lepszą. z powodu której nikt nie zginął i z powodu której nikt nie zginie. oczywiście nie jestem w stanie określić co się z każdą kurtką wydarza przez 9 lat, myślę że producenci też nie, a konstruktorzy mojej kurtki a.k.a. łysy łokieć już dawno projektują – nie wiem – łaziki dla nasa, albo te takie rękawy do odławiania poliestrowych kulek z oceanów.

niketh-vellanki-qksn_8xcxwq-unsplash
konstruktor mojej kurtki sprzed 9 lat. teraz testuje kombinezon.

moja nowa kurtka musi zatem być jakiegoś innego rodzaju plastikiem, no bo puch z kaczki to być nie może – nie wiem czy to jakby jest wybór kto ma zginąć: kaczka czy morświn, ale puchu nie można prać, podobnie jak wełny i to przeważyło. musi to być porządny plastik, nie szyty w indiach, chinach lub bangladeszu, czyli nie z sieciówki. czyli nie ma. no to dobra, niech bedzie z sieciówki. poszłam więc do świątyni zakupów i dalejże huzia w kurtki.

no i nie.

nawet jeśli była dobra na mnie jakaś kurtka nie czarna (ja mam depresję, ja bym chciała się nie utożsamiać), nie brązowa (jak wyżej), nie granatowa (brr), nie czerwona (choć dobrze rezonowałaby z moim nosem), nie biała (bo biała jest biała dwa dni), nie khaki (ja już miałam wszystko khaki), to kosztowała ponad 300 zł. pomijam swój wygląd w tych kurtkach, bo we wszystkich wyglądałam jak gruby skaut z amerykańskiego filmu, który na obozie nabrał czipsów do śpiwora i utknął w nim, jak je wyżerał po nocy, jak gąsienica, która już prawie pękła, jak rogal marciński pionowo.

kaley-dykstra-e5yb_0jua2u-unsplash
ja w kurtce puchowej.

ale to nawet nie to. jakość tych tkanin była porównywalna właśnie ze śpiworem z poliestru. mam wrażenie, że po kilku chwilach w tym waciaku, cała spocona, wyśliznęłabym się zeń z hukiem. włala. i każda trzy stówki. to nie jest mało. tak w ogóle. ani nawet średnio. biorąc pod uwagę, że mam dwie córki i męża oraz różne inne potrzeby, w tym buty oraz zdarza nam się, że chcielibyśmy raz po raz zaszaleć i, na przykład, coś zjeść, to myślę, że jak zacznę teraz oszczędzać, to w okolicach maja już będzie mnie stać na, kurwa, zimową kurtkę!

ruth-caron-ig9lrtgt0h8-unsplash
ja przed majówką.

temat butów litościwie pominę, bo te, co mnie się podobają kosztują jakieś siedemset. nie, to nie jest przenośnia, to nie jest fikcja literacka, to najprawdziwsza prawda. takie sobie, co mnie cisną i są z plastiku, kosztują dwieście pięćdziesiąt, no dobra, te tańsze dwieście dwadzieścia. no tak się wkurzyłam, tak mi ciśnienie skoczyło, że zrobiło mi się gorąco i zaraz nie będę potrzebowała żadnej kurtki, bo nawet na łokciach mnie parzyło.

henry-hustava-j_ch0mwbnds-unsplash
ja, kiedy mi ciepło w łokcie.

i żeby nie było, ja nie zarabiam najniższej krajowej. i nie rozpieprzam pieniędzy na głupoty. czy wy zauważyliście jakie wszystko jest drogie?? zauważyliście, że jak idziecie do sklepu, pakujecie zaledwie pół szmacianki: jakiś pomidor, por, rzodkiewka, marchew, chleb i stówka pęka? jak to jest, że człowiek przez miesiąc pracuje na osiem kurtek?? mocno takich sobie, poliestrowych kurtek, z których ogrom niesprzedanych i tak spalą w tych samych indiach, z których je przywieźli?? no ale dzięki przemysłowi jest globalne ocieplenie, zaraz więc nie trzeba będzie żadnych kurtek. kurwa.

person-holding-signage-2990650

jestem zła. i trudno, będę świniopasem w starej kurtce. wypiorę, odkurzę, poprzyszywam jakieś frędzle, przeszczepię wsad znad kolan na łokcie, będzie jak nowa. w przyszłym roku przeszczepię z tego tyłu co i tak smętnie dynda pod tyłkiem – w kolana. chyba, że nagle coś potanieje. ale tego jeszcze w historii mojego zgrzybiałego życia nie było. było natomiast coś innego. otóż. swoje pierwsze dżinsy kupiłam w roku 1993 za siedem tysięcy złotych. wprawdzie jestem stara i pożyję niedługo, ale sytuacja w kraju jest dynamiczna i wydaje mi się, że swoje ostatnie też za tyle kupię.

quo vadis, polsko?

quo vadis świecie?

quo?

 

zdjęcia pochodzą z pexels.com, pixabay.com oraz unsplash.com
Komentarzy
  • Magda
    Odpowiedz

    Niestety świat jest zawalony szmatami. Zakaz produkcji, ile oszczędności, jaka ulga dla środowiska. Znośmy to co masowa produkcja wypluła przez lata, zszurajmy te tony odzieży wyrzucanej każdego dnia. Starczy na długo.

    • Emilia
      Odpowiedz

      To jest croissant moja droga :*

      • matkojedyna
        Odpowiedz

        croissant, z francuskiego, rogal. 😉

        • Alicja
          Odpowiedz

          7000 złotych, to w przeliczeniu 70 nowych groszy. 😉 To chyba musiała być jakaś inna cena. 🤔

          • matkojedyna

            700000? 🙂 mogło tak być 🙂

  • Alicja
    Odpowiedz

    Ha! Najwyraźniej trzeba było zacząć oszczędzać w maju… Swoją drogą racja, jest kurewsko drogo.

    • Gabriela
      Odpowiedz

      Ja popierdzielam w wiosennej sprzed 6 lat, bo zimowa sprzed 9 lat jest za mała, bo się na bank zbiegła w szafie, a nie tam, że w ciąży ważyłam mniej niż teraz w depresji 😂 a poza tym drogo w chuj! I zawsze na koniec wypłaty zostaje tak dużo miesiąca 😳

    • Maja
      Odpowiedz

      Oj tak rozumiem totalnie. Kurtka dobrze wyglądająca to jakaś rzadkość. Ja na szczęście akceptuje khaki i czarne. Gdybym nie akceptowała to jak u Ciebie. Nie mam co doradzić :). Buty kupiłam sobie 3 lata temu : solovaire czy martens w tym stylu i niestety ze skóry. Ale Chodzę w nich prawie non stop. Są cieplejsze niż zimowe z serii innych ocieplanych, które sobie kupiłam wcześniej i jeszcze je czasem na zmianę (jak jest 11 stopni) na siłę ubieram, żeby ciągle w tamtych nie chodzić. W lecie też w nich chodzę (no nie na plażę) bo są zarąbiste do pracy (po dachach). Jeśli więc marzysz o tego rodzaju butach to już nie zwlekaj, bo po prostu nie ma lepszych na świecie do łażenia, chodzenia, nie slizgania się, nie pocenia nóg… A drogo jest masakrycznie, a dzieciom nogi rosną do 17 stki… Kurtki i buty dzieciom na szczęście można kupować na wyprzedaży.

    • Agata
      Odpowiedz

      Lumpeks jest dobrym rozwiązaniem 😁

      • matkojedyna
        Odpowiedz

        bywam. nie mam jednak tyle czasu, by polować, a tam tak trzeba.

    • Mag
      Odpowiedz

      Mnie oburza cena pieczywa. Jakoś długo nie patrzyłam na metki kupując, aż tu nagle – 80 gr za bułkę z Biedronki! Kiedy to się stało I dlaczego!

    • Anna
      Odpowiedz

      Matko, ja kupuje właśnie na wyprzedażach już od 26 grudnia się zaczynają, jeszcze w Polsce w miarę ciepło (chyba) to kupisz w styczniu kurtkę która teraz kosztuje 300 za 30 % ceny. Serio mówię, ja też nie rozpieprzam kasy i zawsze kupuję na wyprzedażach. I jeszcze jedna rada, jak już wiesz co chcesz to kup on-line bo jak pójdziesz do sklepu to już nie będzie, z autopsji wiem 😘 Buźka

  • ania mama T.
    Odpowiedz

    ja kupilam moja w Bonprix – kolorowa , niedroga i bardzo ciepla – nie robiac reklamy polecam

  • Anka
    Odpowiedz

    Jak doczekasz do stycznia to kupisz ten plastik za pół ceny- ja tak robię, bo to jedyne wyjście. A w reporterze są kurtki żółte- lubisz ? Tyle ze tez drogie

  • Edi
    Odpowiedz

    Dawaj na lumpy 😚

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      chodzę, chodzę.

  • Karolw
    Odpowiedz

    To pewnie dlatego ja 4 rok popylam w wiosennej kurtce (ciągle tej samej z Lidla) i adidasach (ta adidasach.. Szmaciankach za 4 dyszki😉) przez cały rok.. Co prawda zima przymarzam no ale co Pan zrobisz? Dzieci trzeba ubrać.. Ja poczekam 🤷‍♀️ na lepsze czasy.. O ile nie zamarzne prędzej 🤦‍♀️

  • Diana
    Odpowiedz

    Ja mam to „szczęście”, ze rozmiar mi pozwala kupić kurtkę zimową w rozmiarówce dziecięcej, czyli za jakieś 150 – 180zł. I to jest jedyna opcja. Nie zgadzam się z tymi cenami „dla dorosłych”. Jeszcze – tak, jak piszesz – żeby w parze z ceną szła jakość. Ale nie…
    Ja w ogóle już od lat ubieram się w lumpeksach, bo w „normalnych” sklepach dostaję apopleksji – stówa za bluzkę? Która po drugim praniu nie nada się nawet na szmatę do podłogi, bo wody nie wchłonie? Dajcie spokój.
    Ściskam Cię ciepło i pozdrawiam łokcie :*

    • Agata
      Odpowiedz

      Oj tak. Wczoraj zauważył to nawet mój mąż, o którym dużo można powiedzieć, ale nie to, ze wie ile za co płaci w sklepie 😀 Wrocil ze sklepu z połową szmacianki, pękniętą stówką i zagwozdką gdzie mu się tą kasa rozplynęła. Świetny tekst, idealnie oddaje dlaczego kolejny rok rezygnuję z zakupu kurtki na zimę i uznaję, że ta stara jeszcze da radę jeden sezon, a może w przyszłym roku uszyją coś porządnego…

  • Marysia
    Odpowiedz

    No czesc! Bylam ostatnio w txm pogladac kurtki, wszystko ladnie pieknie, cos mi sie nawet spodobalo, gorzej z cena-350! Ale jak co sobote wybralam sie do ulubionego lumpeksu i co widze- kurtka tej samej marki, pewnie tez za milony monet, moze z trzy sezony juz nie modna, ale ladna i ciepla. Kupilam! Za 22,50! Polecam!

  • Aga
    Odpowiedz

    Gdy pojawiła się tegoroczna włoszczyzna,myślałam,że to taka szokująca cena jak zawsze na początku wiosny,ale kur. nie! Ona trwa!!

    • Ania
      Odpowiedz

      A ja myślę, że kurtka nie jest jeszcze aż tak drogą jak żarcie. Ile żarcia kupisz za cenę kurtki? Dwie siatki? Starczy na weekend? Lepiej nie żreć i kupić se ciuchy 😜 Pozdrawiam

      • matkojedyna
        Odpowiedz

        kochane dzieci, dziś nie jemy.

  • Joanna
    Odpowiedz

    Też mnie załamują ceny (wszystkiego!) 🙁 Kurtke noszę kilka lat i ponoszę jeszcze długo (wiosenna z hm) mam tez płaszcz z sieciówki i też ponoszę długo, a może nawet do śmierci. Najbardziej mi się chce wyć, jak gacie dla 8 latki kosztują 60 zł (np. hm ileś par) SERIO?!
    Fuck!

    • Agata
      Odpowiedz

      Mam płaszcz i kurtkę z sieciówki. Raczej ponoszę długo, gdyż w tej posiadanej kurtce nie wyglądam jak Teletubiś ani ludzik Miszelę. Jestem postury słusznej, zwłaszcza w biuście i doskonale znam pierepały z kupnem czegokolwiek do noszenia i żeby to jakoś wyglądało. I tak bardzo chciałabym kiedyś przepierdolić kilka złotych na głupoty, ale się nie da. Trzeba jeść i rachunki są i w ogóle… 😱

  • Monika
    Odpowiedz

    Ja się czasami zastanawiam skąd takie ceny? I znam odpowiedź…. bo ludzie kupują bez namysłu, bez zastanowienia, bez refleksji. Byleby mieć i się pokazać!!! Teraz w naszych chorych czasach liczy się tylko MIEĆ a nie BYĆ. Przykre… wszystko jest drogie gdzie się nie spojrzy bo każdy z tych co sprzedaje też chce MIEĆ. Nie pamiętam kiedy kupiłam sobie kurtkę zimową bo dzieciom trzeba kupić co roku, bo tak szybko rosną. Dla siebie już nie kupuję bo musi wystarczyć na buty zimowe dla dzieci (też z nich wyrosły) i może czasem na jakieś przyjemności typu kino 🙂 No i dziewczyny mamy listopad a pogoda jak na razie nie wymaga noszenia kurtki zimowej 🙂 Może nie będą nam niebawem potrzebne w zimowych miesiącach 😛

  • Margret
    Odpowiedz

    Drogo jest – fakt. Najdroższe to są warzywa i owoce i jak dobrze policzyć to lepiej się jednak ubierać niż żywić. Buty to ja kupuję w internetach po taniości. Jak się rozlecą to nie żal tak bardzo i można nowe nabyć żeby też się rozleciały i zrobiły miejsce nowym. W ten sposób ciągle ma człowiek coś nowego, w Indiach mają pracę, i na wysypiskach maja pracę; a nie 9 lat jedną kurtkę! Ja też mam jedną taką z 15 lat ma i całkiem niczego sobie. Za dobrą kupiłam i się 15 lat męczę, bo żal dobrą kurtkę wyrzucać. Bierz tę „rogalową”. do wiosny wytrzyma, a potem… wiadomo.

  • Ninq
    Odpowiedz

    Jest drogi. W ciul i jeszxze trochę, a reklamy na kanałach dziecięcych zabijają i kreują idealny świat – „ideaby misio na jedyne 449pln.”

    Na chodzę w jesiennym płaszczu z lumpa po 29 zł już 6 lat. I chyba kolejne 6 będzie mi trzeba pochodzić.

  • ŁasicaWyścigowa
    Odpowiedz

    Jak ja się bardzo z tym utozsamiam! Mój ulubiony płaszcz ma już 10 lat, buty trzy sezony i jakoś nie lubię zakupów. Mama ciągle „kupiła byś sobie coś nowego, przecież Cie stać!”. Stać czy nie, jakoś nie uśmiecha mi się kupować kolejnego bubla bo stary jest stary mimo że całkiem przyzwoicie wygląda. Konsumpcjonizm i wszechobecne mieć… Ludzie! Dajcie żyć!

  • Patka
    Odpowiedz

    Uwielbiam Twoje pióro ☺
    Drożyzna jak diabli, a to dopiero ponoć początek. ..😠

  • Joanna
    Odpowiedz

    Trzy lata temu kupiłam płaszcz w taniej odzieży. Pewnie jeszcze by posłużył kilka lat ale po ciąży się zbiegł. Po kilku bezowocnych próbach kupienia czegoś co dobrze leży, w miarę wygląda i nie kosztuje tyle co dwie wypłaty poddałam się i przysposobiłam kurtkę mego chłopa którą kupił na wyprzedaży 5 lat temu i miał na sobie ze trzy razy. Kurtka ciepła, przeciwdeszczowa i tak duża że znowu poczułam się chuda😁 będę nosić aż znowu wyhaczę coś z drugiej ręki. A że wyglądam jak obwieś? A co mnie to obchodzi 😍 jestem ekologiczna i oszczędna i tym się pocieszam

  • Kasia
    Odpowiedz

    Zimowki tylko ze sklepow gorskich – moze inwestycja wieksza niz w galeriowe, ale moja opiera się modzie już 6 sezon i dalej grzeje w łokcie!

  • Marta
    Odpowiedz

    Mój 90-letni dziadziuś ostatnio mi opowiadał, że kiedyś jego buty kosztowały go trzy jego miesięczne pensje. Także no. Mądrzy staruszkowie ostudzają zapał do narzekania. Ale ten sam dziadziuś powtarza też często, że jego zdaniem on miał łatwiej w życiu niż teraz mamy my. A, yyy, załapałam – nie o cenę chodzi, a o powszechność badziewia?

  • testedonmoms
    Odpowiedz

    Matkojedyna stwórz nowy trend modowy i połącz styl wintage z boho. Od razu poczujesz się lepiej i pare stówek w kieszeni. Najpierw wypierz w jakimś intensywnie cuchnącym chlorem wybielaczu. Niech się dobrze przeżre a na łokcie przyczep te modne frędzelki czy tam piórka jak wolisz. Będziesz wyglądać jak chodzący dreamcatcher!!! I zaraz wszyscy będą tę stylówkę kopiować.😂😂😂

  • Jacek Piotr Na Seszelach
    Odpowiedz

    Mam znajomego, który przeżywa bardzo ciekawy etap w swoim życiu, a jeżeli uważacie, że facet nie może mieć bardzo ciekawego etapu … to nie chce mi się z Wami gadać – przewielebne ! To zamiast wstępu w celu określenia mojego stosunku ( za przeproszeniem ) do feministek. Ponieważ – nawiązując do tematu chciałbym dołaczyć do grona … nie- feministek – tu obecnych, pisze tak : Jest kure**o drogo i trzeba sobie radzić. A znajomy kupił sobie jacht 🙂 …i co się dziwicie ? Łączę wyrazy szcunku i … szybko bioe lekarstwo. Bye bye 🙂

  • agniecha
    Odpowiedz

    Nie będę nowatorska, ale szmatland to nie tylko tanio, wyjątkowo, ale i ekologicznie.
    Nowe zdarzy mi się kupić buty i gacie. No i tyle emocji przy okazji, można się poczuć jak łowczyni z paleolitu po upolowaniu mamuta.

    • Aga
      Odpowiedz

      gacie? mam nadzieję że nie masz na myśli bielizny:) bo akurat w szmateksie bieliznę kupować to bym się brzydziła

Zostaw komentarz

Start typing and press Enter to search