ostatni tydzień zmusił mnie do ponadprzeciętnego wysiłku fizycznego i psychicznego. w pięć dni byłam na konferencji w warszawie, na dwóch występach, na osiemnaście godzin w szwecji, to znaczy w szwecji godzinę, a resztę na promie, a wszystko to cały czas pracując na etacie.
wbiegałam do domu, wyrzucałam brudne rzeczy z waliz, wrzucałam czyste i gnałam dalej. gacie prała mi teściowa, sukienkę sceniczną takoż. dzieci widziałam na instagramie męża (o tu: dwaiosiem), siebie nie widziałam wcale.
w domu był taki chaos, że tylko wrzucić granat i odskoczyć. więc jak wczoraj o 21:30 weszłam po wszystkich zajęciach z zamiarem odgruzowania tego armagiedonu i zobaczyłam ojca jedynego siedzącego w czystym, to się czułam jak pierwszy raz na karuzeli łańcuchowej – podjarana, ale niedowierzająca, że to się dzieje naprawdę, jednak gotowa w razie czego zrzygać się z radości. i nawet mi nie przeszkadzało, że siedział z koleżanką.
dlatego dziś bardzo turlałam się z dziewczynami w pościeli przed snem. zbyt długo, by były rano wyspane, ale każda z nas musiała zaspokoić swoje potrzeby.
„jesteś pięknym, małym człowiekiem, zoju. tak właśnie cię widzę. mądrym i pięknym człowiekiem”. – powiedziałam. zoja się załzawiła i odrzekła: „bo jestem twoją cójką, mamo, a ty jesteś mądjym i pięknym człowiekiem”. tym razem ja się załzawiłam, a ona zasnęła. poszłam do nataszy.
„przeczytałam dziś całe 'skarpetki’, wiesz?” – zaczęła. „jak: całe?? przeczytałaś całą książkę dzisiaj?”. „no tak, u babci”. „przecież byłaś tam godzinę!”. „oj, mamo, to tylko dziesięć opowieści”.
tulę. tulę to małe ciałko, mówię jakie to jest niewiarygodne, jak ją podziwiam, odtula się i uśmiecha doceniona, widzę to.
mamo, opowiedz mi coś przed snem, nic mi nie śpiewaj, opowiedz. o pisarzach, o poetach. opowiedz.
jest taka pisarka, nazywa się sylwia chutnik i nie dość, że pięknie pisze, to ma coś, co może cię zainteresować. ma różową grzywkę.
ja ją znam, masz jej książki. a poeci? znasz poetów?
trochę znam. była taka pani, wisława szymborska.
wiem, ona dostała nagrodę nobla.
tak. i ona miała asystenta. ten asystent nazywa się, uważaj, michał rusinek.
mamo!!! ja go znam, on napisał o potworach i wierszyki domowe! ja go znam!
tak. a kilka lat temu ja napisałam na blogu tekst, który wygrał konkurs na tekst roku, a nagrodę przyznała mi świetna pisarka, joanna bator.
masz na półce jej książki, przypomnisz mi tytuły?
ciemno, prawie noc, chmurdalia i piaskowa góra.
jak nie patrzysz, to czasem podczytuję twoje książki, albo taty, albo babci, ale niewiele rozumiem.
bo one mają taką narrację nie dla dzieci. no i ty czytasz książki od środka. a wiesz, że ja też bym chciała zostać pisarką?
naprawdę? ale to by było ekstra! nigdy by mi nie zabrakło wtedy książek do czytania.
tylko ja, córeczko, raczej bym pisała książki dla dorosłych.
a dlaczego nie dla dzieci?
cóż, myślę, że bym nie umiała.
a ja myślę, mamo, że byś umiała. musiałabyś jedynie polegać na swojej wyobraźni.
ja nie wiem kto tu kogo uczy życia. kto tu komu co pokazuje. kto kogo jak bardzo i kiedy potrzebuje. ja nie wiem.
ja kocham. i ja dziękuję. to ja je urodziłam. ja. obie. sama.
Piękne i mądre dziewczyny Balbiny! Wszystkie czy! 😄
:*
Mądre, słodkie, piękne. Nie wiem czego mogłabyś jeszcze sobie dla nich życzyć 🙂 bo z takimi umysłami ze wszystkim sobie poradzą.
mogłyby mieć trochę więcej grubej skóry 🙂
Obrosną. Uodpornią się na to, co w życiu gorsze. Ale też pozostaną miękkie, by chłonąć to, co najpiękniejsze i nie przestać być wrażliwe na piękno świata. Stworzyłaś cuda. Ja też!
Przyjedzie z czasem
Mają na pewno o wiele grubsza niż myślisz. Są piękne!
No to i ja się załzawiłam 🙂 Oby więcej takich małych wielkich ludzi w tym naszym popapranym dorosłym życiu 🙂
😢❤❤❤Piękne ,wzruszające, prawdziwe…Jak zawsze…😍
Czytam i mam nadzieję, że chociaż w połowie będę tak wspaniałą inspirującą mamą jak Ty. 🙂 🙂
Cudowne jesteście.. :))) <3 (ten zygzak miał być sercem.. nie wiem czy będzie.. ;)) Magda mogę czytać i czytać.. wspaniałe… no wspa nia łe. 🙂 mądrości i piękności…
Takie mieć mądre córki, to jakiś turbo-dar! Brawo za rodzicielstwo.
(:kiss:) ❤
Cudowne. Wszystkie. To się przenosi, musi 🙂
No to czekamy z synkiem na książkę dla dzieci spod Twojego pióra ❤️
Mądre dzieci masz, bo sama jesteś mądra. I męża masz mądrego.
Chciałabym umieć tak dzieci wychować. Moje dzieci też są cudowne, ale nie potrafię z nimi mądrze rozmawiać.
Zazdroszczę Ci.
Jesteś wspaniałą matką! Pięknie uczysz życia. I oczy się szkołą na te szczęścia Wasze. A ja cóż choć sama jestem matką dwójki dzieci to sił brak, zmęczenie bierze w górę i choć kocham z całych sił.. krzyczę. A przecież tak naprawdę tego nie chcę 😞
Też się załzawiłam, też mam dwie, też jedną Zoję. Tylko moje mniejsze. Strasznie się boje, że nie potrafię tak mądrze do nich mówić, mi nikt nie mówił i chyba przez to nie wiem jak 🙁
A chcę żeby wiedziały, że są piękne i mądre. Cudna ta Wasza wrażliwość. Czasami pewnie trochę przeszkadza, ale jest cudna.
Jak Cię czytam, to myślę, że może jednak fajnie jest mieć dzieci.
A jeśli już myślę, że jest beznadziejnie, że wszystko trafi coś złego, że się nie da, otwieram wpis: https://matkojedyna.blogspot.com/2016/11/najlepszy-prezent-ever.html?spref=fb
i powoli powraca mi równowaga, Królowo.
Cudowne Dziewczyny <3 I zgadzam się z Nataszą co do Twojego pisania. Ja się dziwię, że jeszcze żadne wydawnictwo nie wzięło po prostu tego bloga jeden do jednego na papier. I potem pod strzechy, w każdym jednym domu! Oczywiście płacąc Ci miliony monet za to, żebyście w tym Meksyku się byczyli całą rodziną ile tylko chcecie. Wydawnictwa, do roboty!
Jak dobrze Was mieć 🙂 Czuję tę meksykańską falę…cały czas 😉
Genialne Matko. Oby tak dalej.
Eh jakie one są mądre. Aż zawstydzająco.