im jestem starsza, tym większą mam radość z tego, że mogę się czegoś nauczyć. gdybym poszła na studia teraz, to nie opuściłabym żadnych zajęć, przekonana o tym, że nawet staro-cerkiewno-słowiański ma w sobie coś zajebiście ciekawego i ja to znajdę. siedziałabym na wszystkich wykładach, wszystkich ćwiczeniach, głowę miałabym tu i teraz, przynajmniej przez pierwszy tydzień. jedyny problem to to, co ja bym chciała studiować.
jeżdżę i chodzę ostatnio z upodobaniem na wszelkie szkolenia, warsztaty, konferencje, łaknąca wiedzy jak kania dżdżu i niestety najczęściej okazuje się, że ten dżdż to jest kwaśny, jak moja mina wtedy, kiedy okazuje się co prowadzący do mnie mówi i w jaki sposób.
z jednej strony myślę, że jestem stara, z drugiej – że może jednak doświadczona, a to jedno z drugim nie musi iść w parze. że stara jestem to fakt, czas jakoś nie chce się cofać, logo atari z pionowej zmarszczki na czole i worów pod oczami coraz bardziej rzeźbi mi się na twarzy. coraz częściej też poznaję ludzi, których rodzice są w moim wieku, albo – co gorsza – młodsi. no nijak inaczej nie będzie.
są aktorzy, których już nie kojarzę, piosenkarze, utworów których już nie zanucę, internetowi twórcy, za którymi już nie nadążę. rośnie jednak poziom mojego wymagania w stosunku do świata. człowiek by chciał się czegoś dowiedzieć, ale towar pakowany jest w marketingowy papierek, na który się kuszę, mimo iż sama produkuję marketingowe papierki.
cały czas wierzę w to, że coś, co nazywa się „wyjątkowym osiedlem łączącym w swej idei tradycję z innowacją, otoczonym terenem zielonym, na którym oddadzą się państwo regenerującej rekreacji, zaledwie sto metrów od przystanku, który z zacisznego odludzia w bezpiecznym rejonie zawiezie państwa do centrum pulsującej życiem aglomeracji”, nie okaże się jednak 36-metrowym mieszkaniem ze skosami w czworaku przy węźle kolejowym na zadupiu sulejówka do remontu.
i stoję na środku zadupia, a pociąg przejeżdża mi myśli i odcina wszystko, co najlepsze, odcina końcówki i ja potem zostaję z drewnianą protezą puenty. i cały czas daję się nabrać na festiwale zajebistości, na darmowe warsztaty za europejskie (czyli również moje) pieniądze z rozpierdalania hajsu na badziew, z pokazem pawi wydających ten swój skrzek i furkoczących kolorowymi piórkami, ale od dupy strony. bo nie wiem czy państwo wiedzą, ale paw jak stawia ogon i rwie laskę, to tym ładnym straszy rywali, a podrywa gołą dupą.
„ta moja prezentacja nie jest do końca dopieszczona, bo wiecie, ja wczoraj do pierwszej w nocy byłem jurorem w ju ken dens naszej branży”. no człowieku, jak ty się wczoraj zabrałeś za prezentację dla ludzi, wiedząc że będziesz jurorem w przeddzień, to ty bardziej nie mogłeś pokazać, że masz nas w dupie. ja już z tobą nie zatańczę.
„tu powinny być slajdy. ale właśnie ich nie ma, no trudno, opowiem wam co tu jest, albo nie, wymyślcie sami” na konferencji szczycącej się mianem jednej z lepszych doprowadza mnie do szału. jest tyle badziewia wokoło, że czas spędzam na odpowiadaniu siewcom nieprawdziwych treści i kasowaniu swoich komentarzy. bo niczego nie wniosą. bo nie muszę tego czytać. bo nie muszę komentować.
świat moich znajomych podzielił się na tych, którzy dodali sobie naklejkę o ratowaniu dziecka w wielkiej brytanii i tych, którzy wspierają matki niepełnosprawnych w polskim sejmie. jedna i druga naklejka niczego nie wnosi. niczego. nie uratuje ani tamtego dziecka, ani tych. lajkiem pod zdjęciem nie nakarmisz nikogo, nie skończysz wojny w syrii, nie uspokoisz matki, ani ojca niepełnosprawnego dziecka.
ale czego się spodziewać, skoro na blogerskim panelu o zarabianiu tysięcy złotówek w tydzień nie było gdzie stanąć, a na tym o odpowiedzialności społecznej blogera dałoby się położyć na kilku krzesłach i przespać, ale było tak ciekawie, że nikomu taki pomysł nie przyszedł do głowy?
smutno mi. tak, wiem, taki jest świat. i to my nadajemy znaczenia rzeczom. ale dzisiaj mi smutno.
a jutro?
jutro pójdę na dworzec i dam jeść komuś głodnemu. tyle mogę.
Dziwny jest ten świat… Z wiekiem odkrywam coraz więcej -gupich- ludzi wokół. Mega mnie to ich nie przygotowanie do zadań wkurza. Ale ale!! Staram się nie patrzeć na tych, a szukać tych głodnych do nakarmienia.
btw. A co z tymi co naklejki żadnej nie mają? Ni dziecka ni niepełnosprawnych??
🙂 nie oklejam świata, oglądam!
A wiesz, że mam to samo… dawniej nie zauważałem ludzkiej głupoty aż tak bardzo albo po prostu mi ona nie przeszkadzała. A efekt jest taki, że odsuwam się od ludzi, z każdym dniem coraz mocniej.
też mi się zdarza. tylko czy to jest wyjście…?
Zacne.
Lubię Panià, tulè z serdecznym dystansem. Tak na poziomie głowy. Ukłony.
dziękuję z poziomu serca 🙂
Wszędzie jest bylejakość. Robię 2 podyplomówki i wiem, że dadzą mi one tylko papierek, a pracy od zera będę się uczyć wykonując ja… Smutne…
Prawda. Im jesteśmy starsi tym trudniej znaleźć coś rzeczywiście wartego czasu, uwagi i pieniędzy. Ale da się. W morzu bylejakości są perły. Grunt to się nie poddawać 😊
Paw jak stawia ogon i rwie laskę, to tym ładnym straszy rywali, a podrywa gołą dupą.
Matko, dziękuję 🙂 jakaż udana diagnoza świata współczesnego 🙂 🙂
polecam się 😉
Matka, pięknie napisane, ale narzekasz jak osiemdziesiątka 🙂
Teraz króluje bylejakość tylko dlatego, że MOŻE.
Cofnij się 30 lat wstecz, przypomnij sobie swoje przemoczone buty i rękawiczki zimą, które na drugi dzień musiałaś założyć do szkoły. Królową Lamperię i grzyb na ścianach. Nauczycielkę, która przychodziła do pracy wypić kawę z fusami. Mamę, która nie znała imion twoich koleżanek. Facebook, hummus i laptop, których nie było.
Taki los, że to na Tobie spoczywa obowiązek dokonywania wyborów, tyle że dużo łatwiej wybrać źle.
nie narzekam. spostrzegam. przypominam sobie też sztuczne rajtuzy sprzed trzydziestu lat, brązowe kapcie z filcu, nic do jedzenia i wełniane sukienki ze sprutych staroci. wolę teraz. wybór jest inny, świat jest inny.
O matkojedyna…tak ,dojrzewanie jest bolesne – niezależnie od wieku- ale również piękne mimo tego ,że WIEMY już jaki jest świat …ale w końcu dorastamy do własnych mądrości i do samooakceptacji…bądź Sobą ale nie z tego świata…kobietą matką żoną przyjacielem…. po prostu człekiem 😊
Gorąco i serdecznie Cie pozdrawiam i życzę samych dobroci 😗🤗🤗🤗
bardzo. dziękuję. bardzo.
Mądra jesteś.
O matkojedyna jakże dziś na poważnie. Widzę i czuję podobnie – marketing zabija prawdziwą świadomość, ale wszyscy się na to łapiemy – ot lajf. Ale goła dupa pawia mnie rozwaliła 🙂 coś w tym jest – i znowu – ajf jaki jest każdy widzi ;)))
🙂 ja tylko przypominam!
Matko, wyluzuj – koniecznie bardziej! Nie ma potrzeby głupotą świata się przejmować, możesz ją obserwować, ale nie wczuwaj się.
Nigdy dotąd nie zostawiłam komentarza, raczej milcząco głową pokiwam i tyle tytułem uczestnictwa w społeczności, ale dziś, DZIŚ, ten paw wywołał mnie do tablicy. Te sprawy tak przedstawić, to jest sztuka. Ukłony!!!
o rany, rany, rany!!!