kiedy mój tata odchodził od mojej mamy, wziął ze sobą tylko aparat fotograficzny. był to ich pierwszy małżeński zakup. zenit. w sensie taki aparat. ale w sumie też taki szczyt. szczyt wszystkiego, szczyt ich bycia i niebycia. byt – niebyt, był – nie był.

kilka lat później tata wziął jeszcze nas. czasem wszyscy byliśmy w ciemni: tata, aparat i my. ludzie wyłaniali się z wody, wspomnienia pojawiały się na papierze jak zaczarowane. niepopalcować, poustawiać ostrość, pomieszać roztwory. czerwona żarówka, krzywe kuwety, strych, znienawidzona wieś, jak u lyncha.

mam osiem lat, stoję pod ścianą domu z cegły, obok ciocia ania, moja chrzestna. mam sukienkę po kuzynce i wianek po cioci eli. mam zamknięte oczy, bo razi mnie słońce, ciocia ania ma sukienkę w kwiaty do połowy łydki, blond włosy i białą bransoletkę z plastiku. patrzymy w aparat. w kadr wbiegł mundial, nasz pies, jest nieostry, ale tylko na zdjęciu. maj 1986, moja komunia. wtedy ostatni raz widziałam ciocię anię.

aż do dzisiaj.

jestem u taty z moimi dziećmi, ona wpada jak huragan, uczy mnie jak ze wstążki zrobić pociąg, przypomina w jaki sposób babcia lusia robiła myszkę z chusteczki, daje dziewczynkom prezent i znika. być może na kolejne 32 lata, nie wiem. dzieciom dała psa, który otwiera paszczę, ma w niej zęby, które się po kolei naciska, aż któryś zamyka paszczę na wystawionych paluszkach. trzeba czmychać. fajnie.

20180120_192855-01

psem jest bawione całą podróż do domu i w domu, aż upada i ułamuje mu się noga. „ja nie chciałam” – mówi niemal siedmioletnia zrozpaczona sprawczyni i „tak mi przykro” – dodaje. tonie we łzach, nie przyjmuje faktu, że pies gryzie paszczą, a nie nogą, oraz że skleić się nie da, bo się rozprysnęło. na domiar złego ojciec z nożem idzie, żeby obciąć resztę ostrego kikuta. dramat. próbujemy coś przedsięwziąć, ale płacze. „pomyśl, co można z tym zrobić” – podpowiadam, ale zupełnie nie wiem czy przebiłam się przez szloch. znika w swoim pokoju. za chwilę spokojnie pyta, czy nie przyniosłabym jej psa.

przyniosę.

zanim wejdę, słyszę: następny proszę! w pokoju przy naprędce z dwóch krzeseł zorganizowanym biurku siedzi ona, przebrana za dorosłą, ma na sobie białą bluzkę, spódnicę i korale, na wierzchu sweter w roli kitla. do kieszeni różową spinką przypięła własnoręcznie wykonaną wizytówkę i logo. czytam, zachłystuję się swoim dzieckiem, przełykam łzy wzruszenia i mówię w końcu: „dzień dobry pani doktor, mam tu kłopot z psem”.

20180120_193335-01
20180120_193402-01

pani doktor smaruje psu łapkę żółtą maścią, co skrzętnie odnotowuje młodsza asystentka.

pies
20180120_194045-01

wszystkie światy uratowane.

nikomu już nawet nie przeszkadza, że pies przestał gryźć.

spoglądam na nie. jestem taka dumna, robię zdjęcia. telefonem, z którego jutro zadzwonię do taty.

podziękować.

Komentarze
  • Joanna
    Odpowiedz

    Matko. Gdzie ta ciocia podziewała się przez 32 lata🤔

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      w poznaniu 🙂

  • malagenia
    Odpowiedz

    Jak wydoroślały!
    Nataszka to skóra zdjęta-mega dojrzała i cudownie zaradna
    No Ci powiem Matka:masz pełne prawo być dumna z obstawy tego dyżuru
    Pozdrawiam❤

  • Eru
    Odpowiedz

    Matko. Tak pięknie wspierasz swoje dziewczynki. Nawet w smutku – może zwłaszcza…. Dajesz im coś niewymownego, wiesz? Wiesz.
    Wiedz to, proszę. Dla siebie.

  • Koczot
    Odpowiedz

    Ach:(

  • Novínař Martin
    Odpowiedz

    Wiesz, że chyba w tym wszystkim właśnie o to chodzi. O wsparcie w niedoli tej dużej i małej, nauce pokory i wsparcia, rozwiazywania problemów.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      też tak myślę.

  • Kasia
    Odpowiedz

    Magda marzę by mój syn taki był 🙂

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      pomagaj mu <3

  • Dorota
    Odpowiedz

    Madzia jesteś niesamowitą inspiracją Twoich córeczek ❤️ Twój sposób opisu ich świata , Waszego świata jest ciekawy i pełen emocji❗️ Kochana pisz książki ❗️ Gratuluję talentu i wspaniałej wrażliwości, której ludziom brakuje, a za czym tęsknią‼️‼️‼️ Twoje książki będą rozchwytywane na całym świecie ❗️ Madzia od zawsze wierzyłam w Ciebie ❗️❤️🌹

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      dziękuję.

  • Ja i moje urwisy
    Odpowiedz

    Jest profesja którą będzie mogła kochać… Że swoją wrażliwością uratuje nie jednego pieska

  • Aśka
    Odpowiedz

    Jestem z Wami tutaj chyba od zawsze… takie przynajmniej mam wrażenie. Prawie zawsze ryczę, albo raczej zawsze… ze śmiechu, wzruszenia, smutku. Tak sobie teraz myślę, że już wiem dlaczego (pomijając całą sympatie do Ciebie i Córek) bo chciałabym mieć taką mamę jak Ty… ale to już nie wróci przecież. Uwielbiam Cię Magdo <3.
    Panie Weterynarki 😉 może kiedyś z moimi razem będę leczyć psie nogi :), bo równolatka Nataszy też ma taki plan 🙂
    Ściskam Was serdecznie, Aśka.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      dziękuję. po stokroć.

  • Surrealistyczny
    Odpowiedz

    Urocze, mocno urocze 🙂 a dzieci – wspaniałe!

  • Ewelina
    Odpowiedz

    Urocze stworzenia <3

  • Gosia
    Odpowiedz

    Przecuda❤️A Ty kobieta prze-matka❤️

  • Kasia
    Odpowiedz

    Ocieram łezkę. A właściwie to całkiem potężną łzę, po co kłamać, że jest mała.

    Wrażliwe na świat dziewczynki, ot co!
    Jeśli tak ma wyglądać przyszłość tego kraju, to ja zostaję.

    Też byłam wrażliwą dziewczynką.
    Płakałam nad zepsutymi zabawkami, kochałam każdego swojego pluszaka. Kocham do dziś i te z dziecinstwa, i te, które przyszły do mnie już po osiemnastce. Powiem Ci w sekrecie, Matko Jedyna: ta wrażliwość z wiekiem nie mija, więc one takie zostaną. Tak jak ja. I to jest jedna z najpiękniejszych myśli dzisiaj.

    Uściskaj je obie najmocniej ode mnie i podziękuj im, że są wrażliwe. Całuję Was 🙂

  • Immoral
    Odpowiedz

    Widać, że poradzą sobie w każdej sytuacji 🙂

  • Aneta
    Odpowiedz

    Chciałam powiedzieć, żem ogromnie wzruszona i poruszona Centrum Zdrowia Zwierzaka. Ogrimnie! I chciałam także pogratulować postawy pt.”pomyśl, co teraz można z tym z zrobić?”. Tak proszę Państwa wygląda odpowiedzialne wychowanie młodego człowieka! Całuje psa w miejsce po łapce i wszystkie panie weterynarki i ich mądrych rodziców 😍

  • Kasia
    Odpowiedz

    Ten wpis, to lek na wypalenie zawodowe dla pediatrów. Nie tylko tych z CZD.
    Dziękuję.

Zostaw komentarz

Start typing and press Enter to search