widzę cię.

widzę cię.

codziennie cię widzę.

siedzisz na przykład na przystanku. poprawiasz sukienkę, którą twoje dziecko, to młodsze, ruchliwymi stopami podwinęło ci powyżej klina na rajstopach. wstydzisz się, że inni widzą. poprawiasz sukienkę. ale dopiero po tym, jak poprawisz dziecko. chwila świecenia gołym udem, nie takie złe to udo, mogłabyś świecić nim częściej. nie świecisz. chciałaś w sukience, bo ładniej, zgrabniej, bardziej kobieco. miało ci to poprawić dzień. miało sprawić, że nie będziesz się czuła babą w dresie z broszką z dziecięcych wydzielin wyperfumowaną dziecięcą wydzieliną. starsze dziecko zdjęło czapkę, bo tak, nie dajesz rady trzymać jedną ręką młodszego wijącego się, a drugą wyłapać starszego bez czapki na plus trzech stopniach, wprawdzie pod daszkiem, ale to plus trzy. kogo zostawić. kogo zostawić? siebie, ja wiem. ja widzę.

zdj11

widzę cię za szybą witryny, jak kupujesz bułki niebiałe. albo białe. białe też masz niektóre włosy na odroście, każdego dnia coraz ich więcej, odrost coraz już dłuższy. „nie zdążyłam”, mówisz tyłem głowy do pań, które patrzą na nieświeży odrost. „nie zdążyłam”, mówisz po cichu do siebie, rozpłakaną małą buzię zatykając kawałkiem niebiałej bułki, resztę zostawiasz dla gołębi. bardziej będzie płakać, jak nie nakarmi gołębi, niż z głodu. a nie będziesz przecież kupowała ciemnych bułek gołębiom. ani jasnych. kiedy w domu stare kromki z przedwczoraj. „zapomniałam”, mówisz tyłem głowy do matki, ciotek, babek, ojca. „zapomniałam o tym chlebie dla ptaków, naprawdę”. nie będziesz tłumaczyła nikomu z nich w twojej głowie, że chlebem się ptaków nie karmi przecież.

zdj22

widzę cię w autobusie. kiedy trzymasz dzieci ze ręce, za kurtki, kiedy oplatasz dłońmi rurkę, stopą przytrzymujesz wózek, kiedy wnosząc wózek z młodszym, smyczą ze słów trzymasz starsze. nie idź, stój, nie siadaj, siadaj, idź, zejdź z drogi, wejdź na drogę. oblepiają cię oczy młodzieży, kiedy tak zrzędzisz – w ich mniemaniu – nieustannie. kiedy nie dajesz dwulatkowi czy czterolatce wolności. wiem, co myślisz wtedy. o nich. ale i o osobie. wiem.

widzę cię na placu zabaw, kiedy wciskasz się w karuzelę i się nie udaje, choć kiedyś się udawało, kiedy bronisz siadać na piachu, bo listopad, kiedy odpowiadasz na dziesiątki pytań, a „nie wiem” jakby dla ciebie nie istniało.

20150415_113221

widzę, kiedy patrzysz na swoje paznokcie, na których resztki lakieru błyszczą jak brokat na sławetnego sylwestra w dwa tysiące drugim bez dzieci i zobowiązań. teraz pomalowałaś je na rozmowę w sprawie pracy. nie zadzwonili. w sumie dobrze, bo dzieci się pochorowały, więc jak byś teraz poszła? zresztą – w co byś się niby ubrała? co ma być to będzie, to tylko pieniądze. przecież.

widzę cię w spodniach niedopasowanych, w których chodzisz trzeci rok, bo przecież ta waga jest przejściowa. tak samo ta figura, przecież to nie ty. twój brzuch nie był nigdy taki miękki, a piersi takie obwisłe. oczy przecież masz bardziej otwarte zwykle. miałaś, znaczy się.

widzę, jak odkładasz droższy podkład dla siebie w drogerii i jak w zamian dokładasz orkiszowe wafelki dla potomstwa. widzę, jak wodzisz wzrokiem za kolczykami i słyszę przemykające myśli „a po co” oraz „mam już przecież kolczyki”.

widzę, jak odkładasz siebie na półkę, jak ważysz priorytety, jak codziennie dokonujesz wyboru.

dsc_7005

widzę, jak chętnie trochę szybciej pofarbowałabyś odrost i włożyła biżuterię od wojciechowskiej martyny. widzę, jak kupiłabyś martensy, choć jesteś już na nie totalnie za stara i tiulową spódnicę, której nie kupiłaś wtedy w lumpeksie i żałujesz.

widzę, jak dobrze ubrana i umalowana wydajesz czasem w knajpie szesnastaka na smoothie i pijesz je powoli, a ono jest przyprawione wyrzutem sumienia, choć smaczne.

widzę, jak czasem podnosisz głowę i bardzo chcę cię wtedy złapać w lustrze wzrokiem.

wiedz, że mam dla ciebie szczery uśmiech, mnóstwo zrozumienia i słowa: traktuj siebie, jak swoje własne dzieci, proszę.

dsc_9439
większość zdjęć wykonał ojciec jedyny – dwaiosiem.pl 
Komentarze
  • Ada
    Odpowiedz

    O rety!!! Jaki cudowny text! Jaka w nim błogość, zrozumienie i troska. Dziękuję za niego! Jaki cudowby text!

    • Marta
      Odpowiedz

      Ojezusie jak ja Cie kocham za to. Tak poprawilo humor po nieprzespanej nocy. A myslalam, ze tylko ja mam jedne spodnie i pozostale 30 z czasow przed czeka az do nich wrócę. Albo i nie wrócę 😀

    • Nata
      Odpowiedz

      Bardzo się wzruszyłam
      . Tylko nie wiem czy to dobrze, czy źle…

      • matkojedyna
        Odpowiedz

        bardzo dobrze 🙂

    • Justyna
      Odpowiedz

      I tak wyje i wyje i po co ten tekst sie na tym fejsie wyswietlil w takim chujowym okresie. Tak bardzo prawdziwe.

  • Agata
    Odpowiedz

    Mam nadzieję, że ma pomoc od bliskich. Narracja taka a nie inna nadaje ton smutku….. (też lubię pisać samymi małymi, ale od niedawna nie chce mi się zmieniać dużych, które wchodzą automatycznie z powrotem na małe). Też akurat szukam pracy. Pozdrawiam serdecznie.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      ma pomoc od bliskich.
      narracja, jak to narracja.
      uścisk.

  • Lila
    Odpowiedz

    Dziękuję

  • Marta
    Odpowiedz

    Dziękuję! <3

  • Beata
    Odpowiedz

    Cholernie to prawdziwe. Wysyłam uśmiech też.

  • Radek
    Odpowiedz

    Jest wielce OK. Tylko jednak duże litery. Wiem, czepiam się. Mimo wszystko. Pozdrawiam.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      czepiasz. nie będzie dużych liter. jest wielce ok mimo wszystko 🙂

  • Monika
    Odpowiedz

    Dzięki, bo pewnie wiesz, że ja czasem nie widzę siebie.

  • Barbara
    Odpowiedz

    Widze Cie….prosze traktuj siebie jak dziecko moja matko kochana.

  • Magdalena
    Odpowiedz

    Ale mi dałaś z rana do myślenia 🙂

  • Justyna
    Odpowiedz

    Poczułam się jakby własna mama mi mówiła, że 'będzie dobrze, daj sobie czas’ 🙂 tylko ona się nigdy nie czepiała, że nie zrzuciłam tych ciążowych kilogramów 😛

  • Dorota
    Odpowiedz

    popłakałam się. a przecież nie ma czasu na to…

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      jest. właśnie na to. teraz. a potem wciągnij gluty i uśmiech! 🙂

    • Anna
      Odpowiedz

      Wspaniała mama.

  • Agu
    Odpowiedz

    To ja. Nie we wszystkich ale w wielu chwilach mojego życia… to ja. To my! Kochamy siebie… ale Dzieci kochamy ponad wszystko.,.

  • Joanna
    Odpowiedz

    Cóż jak zwykle idealnie…..tylko priorytety troszkę inne, bo u mnie dzieci starsze. Dziś kupię farbę do włosów i sama zrobię odrosty. Szkoda 100 na fryzjera co miesiąc. Nawet nie myślałam, że tak te odrosty widać……

  • Marta
    Odpowiedz

    Piękny tekst. To wszystko prawda. 😔

  • Anula_Wu
    Odpowiedz

    Byłaś wczoraj w Warszawie? 😉

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      jeśli wczoraj to niedziela, to byłam 🙂

  • Ala
    Odpowiedz

    Wielka duchem- jak zwykle 😁

  • Katarzyna
    Odpowiedz

    Widzę cię.
    Matkojedyna dziękuję

  • Ewa
    Odpowiedz

    ❤️

  • ania
    Odpowiedz

    Piękne! Dziękuję:)

  • Mirela
    Odpowiedz

    Dziękuję Ci Matko Jedyna…💞

    • Karola
      Odpowiedz

      Ciesz się, że choć Ty mnie widzisz. Nikt inny nie dostrzega jak znikam powoli…

      • matkojedyna
        Odpowiedz

        bądź. a jak nie możesz to chodź do mnie. ja cię widzę, ja cię chcę.

      • Ewa
        Odpowiedz

        Tak dobrze Cię rozumiem… nie znikniesz. Nie znikniemy!

  • Iwona
    Odpowiedz

    To przykre, ze kobiety tak o sobie zapominają. Mam dziecko, ale czas dla siebie jest tak samo ważny jak dla niej. I nigdy nie mam wyrzutów sumienia. to, ze mam męża i dziecko nie znaczy, ze jestem niewolnicą.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      nikt tak nie powiedział. to zawsze kwestia wyboru. i o tym jest ten tekst.

    • Ania
      Odpowiedz

      Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że ma Pani (póki co) jedno dziecko. Pozdrawiam serdecznie

      • Iwona
        Odpowiedz

        Mam w planach kolejne😊 A kobiety często robią sie niewolnicami domu,dzieci, męża. Obserwuję i widze. Ale to fakt, każdy żyje według własnego wyboru.

  • Wiola
    Odpowiedz

    Świetne, każda z nas odnajdzie w tej historii kawałek siebie….

  • Magdalena
    Odpowiedz

    Masakryczne w punkt.

  • Saska
    Odpowiedz

    A ja ostatnio kupiłam sobie opaskę z błyskotkami – diadem taki jakby, żeby mi do spodni dresowych pasował (spodni nie widać w lustrze łazienki, a diadem już tak). I obraz namalowałam po 8 latach! I w sumie to odetchnęłam, że to prawie nie o mnie. Choć jeszcze rok temu było by mi przykro…

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      gratuluję!!!

  • Fiola
    Odpowiedz

    A myślałam, że tylko ja tak. Że tylko ja taka sierota z odrostami. Kiedyś się uda może.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      trzeba na to zapracować, nic się nie uda 🙂 całuję!

  • Ania
    Odpowiedz

    Dziękuję!

  • Katarzyna
    Odpowiedz

    Miłość od 1 przeczytania 😊

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      dzień dobry, rozsiądź się i zostań 🙂

      • Fiola
        Odpowiedz

        matkojedyna jeszcze nie wiesz, że inaczej się nie da? Raz wystarczy jeden jedyny i masz każdego.

  • Olimpia
    Odpowiedz

    Potrzebowałam.

  • paulina
    Odpowiedz

    Tak trochę płakłam.

  • Beata
    Odpowiedz

    Pięknie Matko jedyna. Dziekuje

  • Agata
    Odpowiedz

    Za stara na martensy?!Chyba zwariowałaś!Mam 47 lat i nie uważam,że jestem „za stara”
    Wyluzuj…

    • anka
      Odpowiedz

      Ha! nawet takie nabyłam w wieku 39 wiosen:)
      Mam dzieci 11 i 9 lat. O rety… jaki to już luuuuzzz… brak odrostów, pomalowane paznokcie, można coś przeczytać, zrobią jajecznicę na śniadanie w weekend…
      Po burzach zawsze wychodzi słońce:)
      Pozdrawiam mamy:)
      Ania

  • cypress hill
    Odpowiedz

    dziękuję Ci za ten okruch troski. ten orkiszowy placek dobra.
    dzisiaj bardziej niż zwykle, choć rozmazał mi się makijaż świeżo co zrobiony, resztką tego dobrego podkładu.
    kocham Cię po ludzku.
    i chcę Ci powiedzieć, że – ja też Cię widzę.
    dbaj o siebie.

  • Marcin
    Odpowiedz

    Piękne… naprawdę piękne.

  • Małgorzata
    Odpowiedz

    Świetny tekst. Jak zwykle👏

  • Megan
    Odpowiedz

    Popłakałam się prawie, w drodze do pracy, spóźniona… Matko jedyna trafiasz w punkt 🙁 jak zawsze

  • Magda
    Odpowiedz

    Popłakałam się….. Piękny tekst….

  • Grazyna
    Odpowiedz

    Widzisz mnie jak jadę tramwajem do aldi, żeby schomikowac juz coś na gwiazdkę i na urodziny obojga? Przyjadę, schowam do szafy i polecę do roboty, a po robocie z Dzieciorami po prezent na urodziny, bo jedno zaproszone. Mój znak rozpoznawczy: wieczne siwe pasemko, które pokonuje wszystkie farby. Buziaki Matko Kochana 😘

  • Gosia
    Odpowiedz

    Musiałaś? Poryczalam się, siedząc na kanapie od 3 w nocy trzymając swoje niemowle na rękach bo tylko tak moge zamknąć na chwile oczy bo tylko wtedy na chwile nie boli je brzuch. A ja umieram z bolu zebow chyba juz wszystkich…. tak bym chciała potraktować siebie tak jak z miłością traktuje swoje niemowle. Ale nie nie da sie….bo? Tylko cycek ją uspakaja. Wiem, ze to minie …. kiedy? Byc moze wtedy bede juz bez zebow….:( dół.

    • Ania - matka dwóch
      Odpowiedz

      Minie, minie. Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. Jesteś silna.

      • Agata
        Odpowiedz

        A może Twój ból zębów ma bezpośrednie przełożenie na ból brzucha dziecka? Twoje emocje dziecko chłonie jak gąbka. Twój ból, Twoje zmęczenie, Twoje cierpienie. Weź dziecko ze sobą i idź do dentysty. Ja chodziłam, ale dojrzałam do tego dopiero przy drugim dziecku, Dentystka była bardzo wyrozumiała. Ona wierciła i dłubała a dziecko spało lub wyło w wózku. Dzięki temu jeszcze mam zęby. A bolały, bardzo. I teraz mam w prawie każdym zębie kanałowe a w czterech korony. Bo tak późno poszłam. zawsze było szkoda kasy, czasu.. Bo trzeba dziecku kupić to czy tamto, pójść z dzieckiem do lekarza… Ściskam.

  • Barbara
    Odpowiedz

    Tak własnie mam… Skąd wiedziałas…? Poplakalam się…
    Dziękuję…,przypomniałaś,że też jestem ważna…

  • Agnieszka
    Odpowiedz

    Dziękuję

  • Joanna
    Odpowiedz

    Wzruszyłam się. Takie to prawdziwe.

  • Aneta
    Odpowiedz

    Dzięki Matko Jedyna:) to pokrzepiające,że widzisz i rozumiesz. Ja paradoksalnie dopiero teraz, przy drugim, rocznym już dziecku ( a różnica między latoroślami mała, więc czasu o wiele mniej niż przy pierwszym) zaczęłam dostrzegać w tym wszystkim też siebie… I już nie żałuję na te kolczyki, które niepotrzebne przecież bo mam jakieś w domu 🙂 A ostatnio na wesele siostry odstrzeliłam się jak ta lala, łącznie z farbowaniem w wypasionym salonie za kwotę, której mój mąż na pewno by znać nie chciał i przypomniałam sobie jakie to fajne uczucie tak o siebie zadbać! Będę to robić częściej 🙂

  • Anna
    Odpowiedz

    Się poryczałam. Siedzę z dziećmi i jelitówką w domu dwa dni, dwie noce, głodna choć zdrowa. I się poryczałam, a tak dzielnie się trzymałam.

  • Viola
    Odpowiedz

    Jaka w nim ja…

  • Ola
    Odpowiedz

    Piękne,mądre,prawdziwe…..popłakałam się..Dziękuję!

  • Aleksandra
    Odpowiedz

    Po prostu-dziękuję.

  • Barbara
    Odpowiedz

    popłakałam się…

  • Kasia
    Odpowiedz

    no się popłakałam 🙁 bo to takie moje i mam tego dość a inaczej nie potrafię. i do tego to okreopne uczucie że wszyscy inni mają inaczej że sa zorganizowani, zadbani, uczesani, usmiechnieci i wogóle.

    • matkojedyna
      Odpowiedz

      każdy.
      nikt.
      czy to ważne?
      ja!
      to ważne.
      🙂

  • Ada
    Odpowiedz

    Poplakalm się. Jestem zmęczona. Dziękuję

  • Magda
    Odpowiedz

    Jak rzadko matka matce przyjaciółką, a nie wilkiem…. Ja matką dopiero zostanę, w marcu. Dobrze wiedzieć, że w tych przepełnionych hejtem internetach, oprócz miejsc gdzie Ja Matka Piątki Dzieci Wiem od Ciebie lepiej Pierworódko Która Wszystko Robisz Źle są miejsca gdzie możesz liczyć na wsparcie i dobre słowo bez względu na to jaką Matką jesteś… Dziękuję 🙂

  • czapi
    Odpowiedz

    <3 love wariacie
    spróbuję

  • Kaśka
    Odpowiedz

    No i się wzruszyłam… Tak to wygląda, wyglądało właściwie bo dzieci już trochę większe… Wróciłam do pracy, powoli łapię oddech choć synowie nadal pochłaniają większość mojego czasu i energii. Staram się wykradać chwile dla siebie i coraz lepiej mi to wychodzi 🙂

  • Beata
    Odpowiedz

    Martensy, makijaż i ładny ciuch… mmm… ale do piaskownicy? ooo tak mam. Ostatnio mam nawet problem z „listem do Mikołaja” bo co ja mogę chcieć?

  • Balbina
    Odpowiedz

    Przeczytałam…
    Łezka w oku się zakręciła…
    Nowe siły do działania…
    Zawijam kiecę i lecę…
    Kocham…
    😗

  • Aga
    Odpowiedz

    W liście do gwiazdora napisano:
    poproszę trochę mnie i spokoju ducha.
    Podpisano często przytłoczona funkcją matka 2 dzieci której spokój ducha z racji wykonywanego „zawodu” nigdy już nie będzie dany.
    Jest miłość ale ja już chyba gdzieś zniknęłam…

  • Monika
    Odpowiedz

    Uczę się nieustannie. I do fryzjera właśnie się umówiłam. I spodnie i płaszcz,nowy kupiłam. Dla siebie i dla dzieci! Tylko to zrzedzenie ogólne zbytduze jeszcze trochę pozostało….. rozepnij się bo się zgrzejesz,zapnij się pod szyję. Głowa do góry bo zamek. I tak w kółko. Dzieci patrzą jak na wariata a ja myślę po co t o..jak zwykle cudowny tekst! Pozdrswiam

  • Iwona
    Odpowiedz

    O maaatko, aż się wzruszyłam. Ile w tym prawdy, rzeczywistości…ile uczuć. Cudowny tekst. Podaję dalej Matka 😍😍😍.

  • Agnieszka
    Odpowiedz

    Dzisiaj pomyślałam – dzisiaj się uda, pomaluję paznokcie bezbarwnym, będzie elegancko. I nawet przeciągnęłam tym bezbarwnym, z odżywką, wszystkie 10 paznokci, ale jakoś nie umiem doczekać tych 3 minut, żeby lakier wysechł… i znowu takie szczerbatki… może jutro…

  • Marta
    Odpowiedz

    Życie… 🙂

  • Reni
    Odpowiedz

    Heh… dzieki Ci za to …

  • Kasia
    Odpowiedz

    No i płaczę przez Ciebie we autobusie. Na szczęście makijażu i tak zrobić nie zdążyłam :*

  • ania
    Odpowiedz

    Męczennice za życia… Każdego dnia walczę o siebie. Odklejam od siebie te pełzające i te dreptajcie dzieci, ubieram buty i biegnę. Moje pół godziny, 5 km. Spotykam panią z chłopczykiem. Pyta: Po co ona biega? Babcia odpowiada: Żeby być szczuplutką. W mojej glowie: Nie proszePani, biegnę żeby nie zwariować. Usciski za ten tekst

  • ilona
    Odpowiedz

    No i się popłakałam, bo chyba mnie widzialaś (śmiech przez łzy..)

    A co gdy życie pokazało, że dzieci nie są dane raz na zawsze? widziałam to, byłam obok.

    myślisz czasem czy to było uniewinnienie czy wyrok odroczono?

    Boje się, że prędzej znikne niż zawalcze o siebie..
    Nie moge spuścić ich z oka.. Nie moge niczego przegapić..

  • Kasia
    Odpowiedz

    matkojedyna, nawet nie wiesz jak potrzebowałam akurat w tym momencie takiego tekstu. dzisiaj znowu nie mogłam uśpić mojego dwulatka, który cały dzień dawał mi się we znaki, do tego moja młodsza 3-miesięczna też zaczyna do niego dołączać w swoich wieczornym marudzeniu. dość mam swoich wytartych dresów, torebki wypełnionej pieluchami, chusteczkami, gerberkami. dość mam ciągłego strofowania dwulatka, swojej markotnej miny, narzekania, dość mam moich za małych na mnie spodni.
    Dobrze, że akurat dzisiaj usiadłam pierwszy raz od tygodnia do fb, aby znaleźć ten tekst.
    dziękuję.
    P.S. idę szukać w odmętach internetu nowej torebki 🙂

  • kasia
    Odpowiedz

    to był mój pierwszy raz. tutaj. dziękuję, zostanę 🙂

  • Jadwiga
    Odpowiedz

    O jaaa cieee, jak Ty tę tiulową spódnicę zobaczyłaś? :))) Ale tak właśnie będzie, matka dwójki szkrabów w przyszłym sezonie w tiulówce 😀

  • MAja
    Odpowiedz

    a mi się zrobiło smutno… bo jeszcze parę lat temu dla dzieci, a teraz dla pracy (na dzieci i dom) a jednak już bez nich …

  • Karolina
    Odpowiedz

    Po prostu … dziękuję.

  • Mama.Olka
    Odpowiedz

    Dziękuję ❤️

  • Nika
    Odpowiedz

    O Matko jedyna! Rewelacja

  • Ada
    Odpowiedz

    i tak waga przejściowa od 3 lat… 😂❤👍

  • Ewa
    Odpowiedz

    kiedy mam wydać pieniądze na fryzjera albo na nowe kalosze dla chłopaków to wolę te kalosze, bo sprawie im wielka radość, a oni mi to oddadzą każdym chlup z piskiem radości. Wtedycja ciesze się bardziej niż z tego fryzjera. Jak dziecko. Razem z nimi. I czasem to frustrujące, ale częściej w ogóle nie czuje, ze to poświęcenie, wiec pani Iwono, niech nikt nie mówi, że jestem niewolnica dzieci i męża, bo mam odrost i resztki lakieru.

  • Monika
    Odpowiedz

    Rozplakalam się, po raz pierwszy od dawna

  • Ela
    Odpowiedz

    Tak właśnie taka jestem i fajnie że nie jestem sama..żałuję tylko że łapie się na tym że przepraszam za to jaka teraz jestem zamiast być dumna..bo ta głowa sama się opuszcza a ramiona truchleją..

  • Bernarda
    Odpowiedz

    Dla mnie odbiór tekstu jest jednoznaczny -życzenia z okazji Dnia Matki. I tym samym sprawiła Pani, że mamy Dzień Matki w listopadzie- i jak tu nie lubić jesieni 😉

  • Anna
    Odpowiedz

    Wspaniała refleksja…dziękuję z serca prosto…

  • Magda-Marianna
    Odpowiedz

    O Matko! Dziękuję za materiał do myślenia.

  • Agnieszka
    Odpowiedz

    A potem… gdy dzieci podrosną i chcesz zaistnieć, nagle się okazuje, że nie pasuje to mężowi… bo taka nijaka byłaś bezpieczna, oswojona, bo nie trzeba się było starać, bo gdzie byś poszła. A tu nagle znowu pojawia się kobieta i chce aby ją zauważono, aby znowu poczuła się kobietą. I Pan mąż nie daje rady, bo czemu, bo jak to, bo znowu trzeba się starać, bo kwiaty by chciała a może i komplement, bo „masz ładną bluzkę” już nie wystarcza, a wystarczało… oby nie, oby Pan mąż się ucieszył, że ma znowu kobietę w domu. Chciałbym zakończyć pozytywnie ale nie umiem. Choć wierzę, że tacy mężowie też istnieją. Wierzę. Muszę.

  • Marzena
    Odpowiedz

    Ryczę, bo to ja teraz.Nic więcej nie chce się pisać.Niby pocieszające, że jest taki NAS pełno, ale w sumie z czego tu się cieszyć..Wolałabym, żeby był zawsze szczery uśmiech z głębi, a nie z dyplomacji i rozsądku.Mam nadzieję, że to się zmieni kiedyś.I to szybko, bo nie wiem na ile energii starczy.

  • Beata
    Odpowiedz

    To się poryczalam. Dziękuję.

  • Kara
    Odpowiedz

    Widzę Cię jak patrzysz na przechodzące mamy z dziećmi zazdrosnym okiem. Bierzesz na ręce córkę kuzynki i nie chcesz jej wypuścić z rąk. Kupujesz kota, by twoje ręce miały co pieścić……

Zostaw komentarz

Start typing and press Enter to search