gdybym miała napisać wypracowanie pod tytułem „wspomnienie z dzieciństwa”, nosiłoby ono tytuł: „triada rodzica, czyli: nie garb się, usiądź prosto, włącz światło”. za miny, jakie robiłam słysząc te słowa, dziś niechybnie dostałabym angaż w cyrku i to na umowę o pracę na czas nieokreślony, do tego świeże owoce w poniedziałek, multisporta i pakiet ubezpieczeń, głównie zdrowotnych.
wtedy jednak czułam, że mi rodzice normalnie ingerują w światopogląd, że są zgredami i w ogóle o co im chodzi, przecież na maksa fajowsko jest hodować garba czytając po ciemku, będąc zwiniętym w supeł. toż to zamach na moją wolność, samodzielność, emancypację, edukację oraz rasowe podżeganie do buntu. cmokałam wielokrotnie, wywalałam gałki oczne tym białym na wierzch, wzdychałam, sapałam, pofukiwałam, ojezusowałam oraz kiwałam głową na wszystkie strony bez zrozumienia. ale odplątywałam nogi, prostowałam plecy i włączałam światło.
czytałam w wieku trzech i pół roku, w wieku pięciu lat wygrywałam wszystkie konkursy czytelnicze w przedszkolu, być może dlatego, że byłam jedyną czytającą wychowanką placówki, można więc uznać, że przetarg na zwycięzcę był ustawiony. nagrodą zawsze była książka, tak więc wszyscy byli zadowoleni: ja, że wygrałam, bo super nagroda, pozostałe dzieci, że nie wygrały, bo słaba nagroda, pani, że ma osiągi i dodatek motywacyjny, wójt, że jest społecznie zaangażowany.
córki poszły w moje ślady. czytają. a ja paplam im w kółko to samo, co moi rodzice. być może mam to wdrukowane, a być może po prostu zauważyłam, jakie to ważne. nadal lubię czytać. z tym, że oprócz literatury doszły mi przeróżne informacje jak sprawić, żeby było nam w życiu lepiej. mnie i mojej rodzinie.
to, co robię, to inwestycja. ktoś ostatnio pięknie mi napisał o zasadzie walizki: ile włożysz, tyle wyjmiesz. szczególnie mocno dbam o zdrowie dzieci. ponieważ od czterech lat natasza jest stałym bywalcem centrum zdrowia dziecka, robię wszystko, by utrzymać ją w dobrej formie. zresztą, dobra forma przyda się każdemu z nas. stąd dbałość o dobrej jakości jedzenie, picie i nawyki.
ponieważ naprawdę moje dzieci non stop czytają, postanowiłam zainteresować się oświetleniem. zwłaszcza, że za oknem złota polska jesień, czyli szaro, buro i coraz ciemniej, a oświetlenie ma duży wpływ na nasze samopoczucie i rytm biologiczny, w jakim żyjemy. źródła światła, o dziwo, mogą oddziaływać na zdrowie również negatywnie. słabej jakości żarówki „migoczą”, czego nie widać gołym okiem, ale dziecko może od tego być ospałe, albo pobudzone. markowe żarówki zaufanych producentów, na przykład philips, spełniają normę bezpieczeństwa fotobiologicznego, to znaczy nie promieniują ultrafioletem ani podczerwienią. kto by pomyślał, że tyle zależy od żarówki.
ostatnimi czasy budzę się raniutko i przemierzam dom w ciszy radując się, że wszyscy jeszcze śpią, że zdążę w samotności kąsnąć kromala i spić łynia herbaty w akompaniamencie świtu. a gdzie tam. kiedy zamglona sunę omiatając bosą stopą ciepłe panele, na których zawsze zapodzieje się jakieś lego, zauważam ją, nataszę, jak siedzi na łóżku w snopie światła i czyta. uśmiecham się do niej, choć nie wie, że jestem obok (no chyba, że ten klocek mnie zdradzi) i uśmiecham się do siebie. i do całego świata wyzierającego z kart jej książek.
patrzę na nią i cieszę się, że czyta podsuwane przeze mnie tytuły, że siedzi jednak z prostymi plecami i nogi trzyma z przodu. że pamięta, by włączyć sobie lampkę, w której wymieniłam żarówkę na markową.
dołączam do niej, niebawem dochodzi zojka i ojciec jedyny, cieszymy się wszyscy, przytulamy i turlamy. złota polska rodzina. ja się wzruszam, myślę: jakie to wszystko piękne. dodaję: chwilo, trwaj! dziękuję, że jesteś.
tylko dlaczego, kurde, o szóstej rano?
wpis powstał we współpracy z marką Philips Lightning
Chciałbym przeżywać takie chwile właśnie, nawet o 5:30. Muszę przy okazji pomyśleć nad tym oświetleniem.
polecam. jedno i drugie.
MatkoJedyna, być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale z fotografii tego wpisu da się spokojnie wynieść tyle ile trzeba, nawet nie czytając (choć wiedz, że Ty robisz to mega zajebiście). Za to czapy z głów. Po obczajeniu fotek mam pełen przekaz i broń Boże nie jestem ingnorantką,… doczytam. I pozdrawiam!
🙂
Ja się wzruszyłam, nic nie napiszę <3
nic nie napiszę 🙂
Łomatkojedyna! Znowu wydatek! Muszę żarówki powymieniać.
😉
Jakże zazdroszczę, że udało ci się zaszczepić dzieckom tą pasję do czytania… mnie nie udało się moich zarazić…
Cudowne zdjęcia!
dziękuję. czasem nie wszystko jest tak, jakby się chciało, co?
Bardzo lubię Cię czytać 🙂 również mam córkę i niedawno wpadł mi w oko niezwykły magazyn dla dziewczynek pt Kosmos. Od razu pomyslałam że na pewno Ci sie spodoba, wiec polecam 🙂
Cała idea jak i zawartość godna jest poznania.
Miłego czytania i eksperymentowania 🙂
słyszałam, muszę sprawdzić.
Szanuję Matko wpis „pracujący”. Ale bardziej lubię jak mniej brzęczy w Tobie żarówka, a bardziej grają przemyślenia własne, beznarzucone 🙂
ja też, ale najlepiej piszę najedzona 😉
👍 reklama zgrabnie wpleciona
i jak widac działa ,wiec czemu nie?
🙂
Matko jedyna jestes za madra. Jak Cie czytam to sie czuje jak przyglup. A czutam tez duzo, ale zawsze po wpisach czuje ze musze wiecej.Skad Ty kobieto masz tyle kreatywnosci😊pozdrawiam